środa, 14 maja 2014

ZAWIESZAM !

Witam.! Chciałabym tylko obwieścić,że zawieszam bloga. Chciałam go usunąć,ale doszłam już zbyt daleko,żeby to psuć.Zawieszam na czas nieokreślony.Dzieje się to dlatego,że po prostu nie mam czasu.Teraz mam napięcie w szkole przez oceny,a wgl mam jeszcze jednego BLOGA. Tamten jest wciąż aktualny. Jeszcze raz przepraszam. Zapraszam na moje drugie opowiadanie. :)

piątek, 28 marca 2014

Rozdział 12 ♥

Szłam za Styles'em w stronę opuszczonego magazynu.Nie wiedziałam dlaczego mnie tam ciągnie.Przeczuwałam,że coś jest nie tak.Błąd ja nie przeczuwałam,ja wiedziałam,że coś się wydarzy.Oczywiście miałam rację.Złapałam Harr'ego za róg koszuli i podążałam za nim.Strasznie się bałam.Moje ręce były całe mokre od potu.Z oddali słyszałam przeróżne odgłosy.Jakby  ktoś walił głową w ścianę.Starałam się zachować spokój,ale było mi na prawdę bardzo ciężko.W żołądku mi się przewracało,a serce dosłownie galopowało w stronę powrotną. Hazza odwrócił się do mnie i spojrzał w moje oczy.Jego wyraz twarzy mówił,że zaraz stanie się coś złego i nieoczekiwanego.Chwycił moją twarz w dłonie i pokręcił głową z niedowierzaniem.Nie miałam pojęcia o,co chodziło.Dlaczego jesteśmy tutaj,a nie w domu?Po co tu przyszliśmy?Harry ma tu coś do załatwienia?Wszystkie te pytania krążyły po mojej głowie.Szkoda tylko,że nie znałam na nie odpowiedzi.
-Niezależnie od tego co się za chwilę wydarzy,pamiętaj,że bardzo cię kocham i nigdy nie przestanę.Zawsze będziesz w moim sercu,a ja do samego końca będę przy tobie-mówił,a ja czuła,że łzy szczypią mnie w powieki.Jedna poleciała po moim rozgrzanym policzku.Loczek otarł ją kciukiem i pocałował mnie w czoło.
-Harry...Dlaczego tak mówisz?-wtuliłam się w niego i nie miałam zamiaru puszczać.W ogóle nie rozumiałam,dlaczego on mi to wszystko mówi.Chyba...Nie.To nie mogło być pożegnanie!Nie teraz,przecież ja go potrzebuje.Nie dam sobie rady bez niego.Tylko on mnie rozumie i umie mi pomóc,a teraz chce mnie opuścić.Nie zrobi tego!Mówi,że mnie kocha,więc zostanie ze mną do końca życia.
-Chodź kochanie-zlekceważył moje pytanie i pociągnął mnie w stronę magazynu.Weszliśmy do środka i stanęliśmy w samym centrum starego budynku i się nie ruszaliśmy.Byłam wtulona w ramię loczka i po cichu szlochałam.Nagle usłyszałam czyjeś kroki,a zaraz po tym przed nami stanął wysoki mężczyzna.Nigdy wcześniej go nie widziałam.Był na prawdę bardzo umięśniony.Jego wyraz twarzy wyrażał gniew i złość.Przeszywał mnie wzrokiem i powoli się do nas zbliżał.Zawiesiłam wzrok na jego szmaragdowych oczach.Były takie same jak Styles'a.Nieznajomy był już przy nas,a co najlepsze ani razu nie spojrzał na mojego chłopaka tylko wciąż wpatrywał się mojej osobie.Nie chciałam na niego patrzeć.Szybko odwróciłam wzrok i bardziej ścisnęłam rękę Harr'ego.Myślałam,że przyszliśmy tylko pogadać i zaraz wrócimy do chłopaków.Niestety tego się nie spodziewałam.Ktoś odciągnął mnie od Styles'a i przeciągnął obok tego faceta.Zaczęłam się wyrywać i głośno wrzeszczeć.
-Emily!-Harry chciał do mnie podbiec,ale nasz napastnik wyjął coś zza paska i zatrzymał tym loczka.Nie wiedziałam co się dzieje.Widok zasłaniały mi łzy.Po chwili usłyszałam strzał... Celował do Styles'a.

   Zerwałam się z łóżka i przyłożyłam dłoń do głowy.Byłam cała zapłakana i rozpalona.Jeszcze nigdy nie miałam takiego koszmaru.Nie mogłam oddychać,a serce dosłownie mi kołatało.Spojrzałam w bok i zobaczyłam,że obok mnie nie ma Styles'a.Moje policzki znów zostały zalane falą gorącej cieczy.
Ktoś wszedł do pokoju,ale było zbyt ciemno,żebym mogła dostrzec kto to.Poczułam jak przyciąga mnie do siebie i mocno przytula.Teraz wiedziałam,że to Harry.Bez wahania wtuliłam się w jego tors i płakałam.
-Co się stało?-zapytał i pocałował mnie w czoło.
-Miałam zły sen... Bardzo zły sen-troszkę się uspokoiłam i otarłam łzy.Nabrałam dużo powietrza i powoli zaczęłam-Śniło mi się,że poszliśmy do jakiegoś magazynu.Tam był facet i zabrał mnie od ciebie...A potem-słowa uwięzły mi w gardle-Potem...On cię...
-Spokojnie.Ja tu jestem i nic mi nie jest...Słyszysz! Jestem tu z tobą i zawsze będę-mówił.Chwycił moją twarz w dłonie i chyba mi się przyglądał-To był tylko sen-powtarzał,a ja czułam,że powoli się uspokajam.Jego dotyk był jak najsilniejszy lek.Gdy tylko mnie dotknął na moim ciele powstała 'gęsia skórka'.Przycisnął mnie do siebie i całował w czubek głowy.Po jakimś czasie całkowicie się uspokoiłam i razem z Harry'm położyłam się w wygodnym łóżku.

~*~
Gdzieś w oddali słyszałam czyjeś kroki.Otworzyłam ciężkie powieki i spojrzałam przed siebie.Niestety nic nie zauważyłam prócz ciemnych loków.Podniosłam lekko głowę,aby mieć lepszą widoczność.Nie myliłam się.Do pokoju ktoś wszedł i najwyraźniej nie przejmował się tym,że ktoś właśnie w nim  jest.Obróciłam głowę w stronę wielkiej szafy i zobaczyłam przepiękną dziewczynę.Miała długie brązowe włosy,a jej zgrabne nogi świetnie reprezentowały się w ciasnych jeansach.Brunetka przyglądała się zdjęciom powieszonym na ścianie.Głośno odchrząknęłam,a ta spojrzała na mnie.Przez chwilę przyglądałyśmy się sobie,gdy w końcu zabrałam głos
-Przepraszam,ale mogę wiedzieć co tu robisz?-przecież to nie jest normalne,że ktoś obcy przychodzi do czyjegoś domu i od tak zwiedza sobie wszystkie pokoje.
-Przyszłam do Harr'ego-wytłumaczyła.Podeszła do mnie i obejrzała mnie od góry do dołu.Co na pewno było dość trudne zważywszy na to, że jeszcze leżałam w łóżku,a Styles obok mnie-Jestem Jessica-wyciągnęła do mnie dłoń,którą po jakimś czasie uścisnęłam.
-Aha... A ja Emily-wstałam powoli z materaca i podeszłam do szafy-Dziewczyna Hazzy-dodałam szybko.Nie chciałam,żeby pomyślała sobie,że jestem tanią dziwką,która pcha się do czyjegoś łóżka za pieniądze.
-Wiem-uśmiechnęła się do mnie-Znam cię.Cała telewizja o tobie mówi-spojrzałam na nią kątem oka.Wydawała się całkiem miła i chyba nie miała złych zamiarów.
-Kim jest dla ciebie Harry?-zapytałam.Musiałam wiedzieć na czym stoję.
-Kiedyś chodziłam z nim do szkoły,a potem na lekcje śpiewu.Zaprzyjaźniliśmy się i spędzaliśmy ze sobą cały wolny czas.Później on zrobił karierę jako piosenkarz,a ja... Hym. A ja zajęłam się aktorstwem-stałam tak oparta i z wielkim zaciekawieniem słuchałam każdego jej słowa-Wiesz...Bardzo tęskniłam za Styles'em. Kiedyś mówiliśmy sobie wszystko i dawaliśmy sobie wzajemnie przeróżne rady.Chyba rozumiesz?-popatrzała na mnie,a później na śpiącego loczka,który nawet sobie nie zdawał sprawy kto jest w pokoju.
-Jasne,że rozumem...Przecież nie zabronię wam się przyjaźnić-dziewczyna podeszła do mnie i nie wiadomo kiedy wzięła w objęcia.Nie mam pojęcia dlaczego tak zrobiła i szczerze mówiąc,bardzo zdziwiło mnie jej zachowanie.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę,że nie masz nic przeciwko naszej przyjaźni-odsunęła się ode mnie i ponownie podeszła do Harr'ego.Chwyciła jego loki w swoje szczupłe dłonie i mocno za nie pociągnęła.Chłopak pokręcił głową i od razu otworzył oczy.Na początku chyba w ogóle nie zauważył,że to nie ja,bo chciał ją pocałować.Na całe szczęście szybko doszedł do siebie i aż zaniemówił.Siedział na łóżku i cały czas wpatrywał się w Jessice.
-Jessica,Lily Olsen?-zapytał po jakimś czasie z nutą podekscytowania w głosie.
-No nie Styles-powiedziała sarkastycznie-Już sam nie jesteś pewien swoich słów!-poczochrała go po głowie i ukazała rząd bialutkich zębów.
-Nie wierze,że to na prawdę ty.Tyle lat się nie widzieliśmy-mówił to z takim uśmiechem na twarzy.Przewróciłam teatralnie oczami i nie zważając na nic wyszłam z pokoju zostawiając ich samych.Może to nie był najlepszy pomysł,ale nie mogłam na nich patrzeć.Wyglądali na takich szczęśliwych i stęsknionych za sobą,że aż człowieka ściskało w żołądku.Wściekła zeszłam na dół i udałam się do kuchni.Jeszcze wszyscy spali,więc spokojnie mogła zająć się sobą.Zrobiłam gorącą czekoladę i naleśniki.Wzięłam swoje śniadanie do salonu i wygodnie rozsiadłam się na kanapie.Chwyciłam pilota i włączyłam telewizję.Oczywiście leciały same durnowate programy,których wręcz nie cierpię.Z przymusu włączyłam program z piosenkami i zajęłam się jedzeniem.Nagle poczułam wibracje w kieszeni moich spodenek od piżamy.Spojrzałam na wyświetlacz i widząc imię mojej przyjaciółki,od razu odebrałam.
-Cześć Sara!-powiedziałam wesoło do słuchawki,choć wcale nie było mi do śmiechu.
-No Hej.Dlaczego się nie odzywasz?-wypaliła.Słyszałam jak ciężko oddycha.
-Przepraszam.Nie przyszło mi do głowy,żeby do was zadzwonić.Tyle się teraz dzieje...-skwitowałam.Nie chciałam jej mówić,o mojej porannej pobudce.
-Jak ty  możesz o przyjaciółce zapominać?!Wstydź się-od razu na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
-Oj przepraszam,to się więcej nie powtórzy...Przecież wiesz jak bardzo cię kocham-usłyszałam jak dziewczyna śmieje się do słuchawki.
-Wiem,wiem.Dobra mała jak kończę,bo idę z Alanem i Vaness'ą do klubu.Do zobaczenia mam nadzieję,niedługo-pożegnała się ze mną i od razu rozłączyła.

___________________________
Hej ... Wiem,że rozdział jest bardzo późno,ale na prawdę nie miałam jak go napisać.Cały czas mam jakieś problemy i nie mogę znaleźć czasu na pisanie rozdziałów.No,ale teraz jest,może nie długi,ale ważne,że w ogóle coś dodałam.

sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 11 ♥

Dzisiejszy dzień był bardzo męczący.Musiałam wcześnie wstać,żeby zdążyć się wyszykować.Harry wymyślił,że zabierze mnie w niesamowite miejsce.Postanowiłam się nie zagłębiać,gdzie mnie 'porywa',tylko spokojnie czekać.Nie lubiłam chodzić ubrana w jakieś eleganckie stroje.Właściwie to nie miałam nic takiego.Na całe szczęście pomyślałam o tym wcześniej i przed wyjazdem kupiłam całkiem ładną sukienkę.Nałożyłam na siebie <TO> i zrobiłam mocny makijaż.Włosy zostawiłam rozpuszczone.Oczywiście uważałam,że te całe przebranie jest zbędne,ale musiałam jakoś wyglądać.Przecież nikt nie mógł mnie zobaczyć w byle czym.Jestem dziewczyną Harr'ego Styles'a i muszę dobrze prezentować się przy kimś takim jak on.W sumie nawet mi się to podobało.Ostatni raz spojrzałam w lusterko i z uśmiechem na twarzy zeszłam na dół.Przy samych schodach przywitała mnie Anne.
-Oj kochana wyglądasz prześlicznie-kobieta przytuliła mnie i zaprowadziła do salonu.Na fotelu siedział mężczyzna.Mogłam się domyślić,że to tata Styles'a.
-Witaj!-przywitał mnie w progu-Mów mi Simon-podeszłam do niego i ścisnęłam jego dłoń.
-Bardzo mi miło...ee..Simon-zaczerpnęłam trochę tchu-Jestem Emily Evans-mężczyzna wydawał się bardzo miły.Cały czas się do mnie uśmiechał.Harry długo nie schodził.Chyba przez jakiś kwadrans musiałam opowiadać Simon'owi jak się poznałam z jego synem.Trochę mnie to krępowało,ale starałam się ukryć moje zakłopotanie.
-A czym się zajmujesz?-zapytał nagle.Wytrzeszczyłam oczy i rozdziawiłam usta.Nie lubiłam opowiadać o moich specjalnościach.Zaczęłam się wiercić i oczywiście jak to ja-jąkać.
-Ja...Umm-i dokładnie w tym samym momencie do salonu wparował loczek.W duchu dziękowałam Bogu,że nie musiałam odpowiadać na to pytanie.-I tak się kiedyś dowiedzą!-mówiło moje drugie 'ja' i miało racje.Przecież nie ukryję tego kim  byłam.Nie ważne.Jak na razie nic nie wiedzą i lepiej,żeby tak zostało.Spojrzałam na mojego chłopaka i przeżyłam szok.Wyglądał tak...tak jakoś elegancko?Tak to odpowiednie słowo.Musze przyznać,że był zabójczo przystojny.Gwałtownie wstałam i podeszłam do ukochanego.
-I to niby dziewczyny muszą więcej przesiedzieć w łazience-zażartowałam.
-Muszę dobrze wyglądać przy tak pięknej kobiecie-pocałował mnie w policzek i ukazał te swoje cudowne dołeczki.Pożegnaliśmy się z rodzicami loczka i wyszliśmy.Myślałam,że na miejsce udamy się pieszo,ale jednak się pomyliłam.Przed domem stał czarny Mercedes.Hazza otworzył mi drzwi pasażera i poczekał aż wsiądę.

~*~
Dojechaliśmy do jakiegoś odludnego miejsca.Na początku myślałam,że Harry się zgubił,ale potem zrozumiałam dlaczego chciał mnie tam zabrać.To miejsce było prześliczne.Weszliśmy na wysokie wzgórze z którego było widać całe Holmes Chapel.Gdyby tego było mało pod wielkim drzewem zobaczyłam stolik.Nie mogłam w to uwierzyć.Na nim  stały dwa talerze i kieliszki.Wokół niego było pełno róż.Na jednej z gałęzi powieszone było wielkie serce,które świeciło na różne kolory.Nie mogłam uwierzyć,że Harry zrobił to wszystko tylko dla mnie.Spojrzałam na niego,a po moim policzku popłynęła pojedyncza łza.
-Em dlaczego płaczesz?-jego twarz wykrzywiła się w niemym grymasie-Zrobiłem coś nie tak?-złapał mnie za ramiona i otarł ciepłą ciecz z mojej twarzy.
-Nie tylko...Jeszcze nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego-wymusiłam uśmiech i bez namysłu wtuliłam się w loczka.Harry przycisnął mnie do siebie i pocałował czubek mojej głowy.Potem chwycił mnie za rękę i zaciągnął do stolika.Usiadłam wygodnie na krześle i położyłam dłonie na kolana.Wiem to trochę dziecinne,ale trochę się stresowałam.Jeszcze nigdy nie byłam na takiej randce.Zawsze chodziłam z chłopakami do klubu i bawiłam się do utraty przytomności.To było dla mnie całkiem nowe doświadczenie. Styles nalał nam do kieliszków czerwonego wina i co mnie bardzo zdziwiło,włączył romantyczną muzykę.Przez całe popołudnie i wieczór rozmawialiśmy o naszych przeżyciach i planach na przyszłość.
-Harry?-spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi oczami.
-Tak?
-Dlaczego ja?-rozłożył ręce-Dlaczego wybrałeś właśnie mnie?Mogłeś mieć każdą,a zainteresowałeś się byle jaką suką,która sprzedawała się za marne grosze-jego twarz pobladła.Wiedziałam,że nie powinnam była go o to pytać w tak przyjemny dla nas wieczór,ale po prostu musiałam wiedzieć.
-Urzekłaś mnie-podparłam się na otwartych dłoniach i czekałam aż rozwinie swoją wypowiedź-Tak to prawda.Mogłem mieć każdą,ale nie mogłem mieć ciebie.Za każdym razem,gdy próbowałem się do ciebie zbliżyć,ty mnie odpychałaś.Nie widziałaś we mnie gwiazdy.Nie rzucałaś się na mnie i nie wyznawałaś mi jak to bardzo mnie kochasz.Nie patrzałaś na to ile mam w portfelu tylko co noszę w sercu.Postanowiłem,że chociaż spróbuję,że się nie poddam,a jak powiedziałabyś nie,odszedłbym i nigdy nie wrócił.Wtedy na plaży...Jak powiedziałaś chłopakom,że jesteśmy razem myślałem,że wygrałem drugie życie.Emily jesteś dla mnie wszystkim.Kocham cię najbardziej na świecie-nie wiedziałam co powiedzieć.Jeszcze nikt nigdy nie był ze mną tak szczery jak on.Nie bał się powiedzieć tego co czuje.Ze łzami w oczach,wstałam od stolika i chwiejnym krokiem podeszłam do ukochanego.Usiadłam mu na kolanach i wtuliłam się w jego tors.Harry oplótł mnie rękoma i położył głowę na moim ramieniu.
-Spotkanie ciebie było dla mnie najlepszym wydarzeniem w życiu.Nikt nigdy nie był dla mnie taki kochany-podniosłam głowę i wbiłam się w jego usta-Kocham cię-wyszeptałam między pocałunkami.

~*~
Oboje byliśmy bardzo zmęczeni.Marzyłam tylko o ciepłym łóżeczku.Podjechaliśmy pod dom Styles'a i nie wiadomo dlaczego zamiast wyjść z samochodu,cały czas w nim tkwiliśmy.Nie bardzo wiedziałam co mam zrobić.Czy zagadać?A może lepiej siedzieć cicho i czekać aż sam zacznie konwersację.Postanowiłam,że nie będę mięczakiem i jako pierwsza ośmieliłam się do rozmowy.
-To była najlepsza randka w całym moim życiu.Dziękuję ci za wszystko-chwyciłam jego dłoń i spojrzałam w jego tęczówki.Wyrażały więcej niż tysiąc słów.
-Mówisz...Najlepsza?-teraz się ze mną droczył.Zaśmiałam się pod nosem i skinęłam głową-Skoro tak,to bardzo się cieszę,że mogłem cię uszczęśliwić-zbliżyłam się do niego i złożyłam soczysty pocałunek na jego malinowych wargach.Oderwałam się od niego i szybko wysiadłam z auta.Chwile potem Harry stał obok mnie i obejmował mnie ramieniem.
-Pójdziemy na spacer?-zapytałam.Tak wiem,niedawno co chciałam iść spać,ale potrzebowałam tego.Musiałam trochę pooddychać świeżym powietrzem.
-Ale dopiero co...-zaczął,ale bardzo szybko urwał-Dobrze,jak sobie życzysz-chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy przed siebie.Spacerowaliśmy po całym parku.Uwielbiałam takie okolice.Ta cisza i spokój.Szliśmy alejką i wsłuchiwaliśmy się w szum liści.W tej chwili nic się dla mnie nie liczyło.Zastanawiałam się o czym myśli Harry.Szkoda,że nie umiem czytać w myślach.Z chęcią przewertowała bym całą głowę loczka.
-Nie jest ci zimno?Cała się trzęsiesz-wyrwał mnie jakiś głos z rozmyśleń.Oczywiście to Hazza.
-Może trochę-potarłam dłońmi o swoje ramiona.Styles ściągnął z siebie bluzę i pomógł mi ją włożyć.Musze przyznać,że była bardzo ciepła-Ale teraz tobie będzie zimno-skwitowałam.Nie mogłam pozwolić,aby on marznął.
-O mnie się nie martw-pocałował mnie w czoło i pociągnął dalej,zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.Bolały już mnie nogi,ale nie chciałam tego mówić zielonookiemu.Przecież to był mój pomysł,żeby iść na spacer.Musiałam być silna i wytrzymać.Nagle usłyszałam jakieś odgłosy.
-Harry!Słyszałeś to?-zapytałam i bardziej wtuliłam się w chłopaka.
-Nie.Co?-widocznie mi się przesłyszało.Pokiwałam głową i nie odezwałam się ani słowem.Miałam nadzieje,że to tylko moja wyobraźnia,ale nie.Ktoś na prawdę tam był.Śledził nas od samego początku.Teraz na pewno tylko czeka na odpowiedni moment,żeby się na nas rzucić.
-Tam ktoś jest-zatrzymałam się w miejscu.Harry stanął przodem do mnie i chwycił mnie delikatnie za głowę.
-To tylko ptaki.Na prawdę nie masz powodów do obaw-już prawie się uspokoiłam.Właśnie prawie.W tym samym momencie,ktoś uderzył loczka w głowę,a ten bezbronny opadł na ziemię.Zaczęłam krzyczeć na całe gardło.Wiedziałam,że nikt mnie nie usłyszy,ale to był spontan.Podbiegłam do Styles'a i uklęknęłam nad nim.Położyłam jego głowę na moich kolanach.Łzy ciekły mi po policzkach strumieniami.Kto mógł to zrobić.
-Harry!...Harry,proszę obudź się!-przytuliłam się do jego ciała i czekałam.Nagle jego dłoń znalazła się na moim policzku-Harry!
-Nic mi nie jest-zapewniał,ale ja wiedziałam,że kłamie.Powoli wstałam i podałam chłopakowi rękę.Zdziwiło mnie to,że tak szybko wstał.Widziałam jak ten ktoś go uderzył.Musiał użyć do tego siły,a Hazza jak gdyby nigdy nic wstał i wpatrywał się we mnie.
-Chodź pójdziemy do lekarza.Mogło ci się coś stać-nalegałam,ale ten tylko kiwał głową na znak,że się nie zgadza-W ogóle kto to był?!-komuś musiało zależeć na tym,aby Styles dostał poważnych obrażeń.
-Nie wiem Emily,nie wiem-podszedł do mnie i mocno przytulił-Już spokojnie-całował mnie po głowie,a z moich policzków lały się łzy-Wracamy?
-Tak-powiedziałam.Nie chciałam zostać w tym miejscu ani chwili dużej.Bałam się,że to znów się powtórzy.Nie chciałam stracić Harr'ego.Szybko doszliśmy do domu.Po drodze nic złego się nie stało i całe szczęście.Od razu wbiegliśmy do pokoju i nawet nie zamieniliśmy razem słowa.Byłam bardzo zmęczona,wzięłam swoją piżamę i poszłam wziąć prysznic.Zajęło mi to jakieś 20 minut.Jak już wróciłam do pokoju Hazza spał w najlepsze.Pocałowałam go w policzek i położyłam się obok.Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza.

___________________________
Wiem,wiem... Rozdział krótki i późno dodany,ale nie miałam czasu na pisanie go...Jestem trochę chora i cały czas boli mnie głowa.Już nawet weny nie mam,co potwierdza ten rozdział.Nie wiedziałam kompletnie co napisać.Te zdarzenie w parku miało być całkowicie inne,ale luz.Jest jak jest...już nic nie będę zmieniać...Pozdrawiam.
PS...Imię taty Harr'ego.WYMYŚLIŁAM :)

czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 10 ♥

Staliśmy w odprawie i niecierpliwie skakaliśmy z nogi na nogę.Nie miałam zielonego pojęcia gdzie Styles mnie zabiera.Powiedział tylko,że będę zachwycona,a skoro tak to już nie mogę się doczekać,aż w końcu dowiem się prawdy.Trochę się bałam,że wywiezie mnie nie wiadomo,gdzie.Może jestem zbyt przewrażliwiona,ale trudno.Taki już mój charakter i nic,ani nikt go nie zmieni.W końcu po długich męczarniach doczołgaliśmy się do samolotu i zajęliśmy swoje miejsca.Nie przepadałam za tego typu transportem,ale lepsze to niż ciąganie się samochodem.Harry ciągle się do mnie uśmiechał,a czasami puszczał oczko.Był taki słodki i kochany.Chciałam powiedzieć mu,że bardzo go kocham i jestem mu wdzięczna za takie wakacje,ale nie dane mi było nawet otworzyć ust.Jakieś dziewczyny zaczęły piszczeć i pojedynczo podchodziły do mojego chłopaka po autografu i wspólne zdjęcia.Zrobiłam się trochę zazdrosna,gdy jedna z fanek dała loczkowi całusa w policzek.Wiedziałam,że to tylko głupi buziak,ale i tak zrobiłam się cała czerwona ze złości.Łypnęłam na nią wzrokiem i odwróciłam się w stronę okna.Miałam tego dość.Nienawidzę natrętnych fanek.Dobrze wiedziała,że wszystko widzę i zrobiła to celowo,żeby mnie rozzłościć.Mój towarzysz chyba zauważył moje zachowanie,bo od razu odwrócił się w moją stronę i położył głowę na moim ramieniu.Nie zwracałam na niego uwagi.Zielonooki delikatnie całował mój obojczyk,ale ja i tak zostałam nieugięta.
-Oj moja kochana zazdrośnico-szepnął,przygryzając płatek mojego ucha.Odsunęłam go od siebie i wpatrywałam się w widoki.
-Nie jestem zazdrosna!-skwitowałam.Oczywiście to było kłamstwo.
-Do prawdy?-chwycił mój podbródek i spojrzał w moje błękitne oczy.Próbowałam odwrócić wzrok,ale jego tęczówki były tak hipnotyzujące,że to było po prostu niewykonalne.
-Tak!-upierałam się przy swoim.Nie mogłam mu pokazać,że jestem jakąś głupią zazdrośnicą.Wyszarpnęłam się z jego uścisku i podparłam głowę na otwartej dłoni.
-Ej,to tylko fanki-złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie.Chciałam się wyrwać z jego uścisku,ale był silniejszy.Przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej i całował w czubek głowy-Kocham tylko ciebie-zniżył twarz do mojego poziomu i wbił się w moje usta.Przez chwilę myślałam,że się rozpłynę,ale potem otrzeźwiałam i mocno go odepchnęłam.Skrzyżowałam ręce i ustawiłam usta w cienką linę.
-Nie byłam zazdrosna!-Hazza głośno się zaśmiał i wytrzeszczył oczy.
-Nawet troszeczkę?
-Ani trochę-zbliżył się do mnie i pocałował mnie w czubek nosa.Obserwowałam go i czekałam na kolejny ruch.Później jego usta wylądowały na mojej szyi,a na końcu na moich malinowych wargach.Całował bardzo zachłannie i namiętnie.Rozchyliłam usta i zatopiłam dłonie w jego lokach.Jego język wędrował po moim podniebieniu,delikatnie muskając zęby.Nasze języki toczyły zawziętą wojnę,którą oczywiście wygrałam.Odessałam się od chłopaka i odwróciłam się do okna.
-Może trochę-powiedziałam po paru minutach.
-Co?-Styles był zdezorientowany i zdziwiony moją wypowiedzią.
-Jajko! ... Przyznaję,byłam troszeczkę zazdrosna-powiedziałam-Ale tylko trochę-dodałam szybko.
-Wiedziałem-zaśmiał się i pocałował mnie w policzek-Jestem tylko twój-położyłam się na jego ramieniu i zamknęłam oczy.Od razu odpłynęłam do krainy Morfeusza.

~*~
-Mogę już to zdjąć?-zapytałam,trzymając Harr’ego za rękę.
-Tak-gdy tylko to usłyszałam,zerwałam z oczu czarną przepaskę i zobaczyłam przepiękny dom.Był niesamowity.Przed drogą stała złota brama,posiadłość była ozdobiona zielenią i kolorowymi kwiatami.Dach był czerwony,a ściany bialutkie jak prześcieradło.Wszystko do siebie pasowało.Za posiadłością stało wielkie drzewo,a do jego gałęzi przymocowana była huśtawka.Cały czas zamykałam i otwierałam oczy z niedowieżenia.
-Tu jest ... –szukałam odpowiedniego słowa-Cudownie-Harry złapał mnie w pasie i wtopił twarz w moje włosy.
-Witaj w Holmes Chapel –wytrzeszczyłam oczy.Nigdy tu nie byłam.Wiedziałam też,że tu wychowywał się Styles.
-Przywiozłeś mnie do swoich rodziców?!-nie mogłam w to uwierzyć.Nie byłam przygotowana na to spotkanie.Nawet nie wiedziałam jak mam się zachować.Co powiedzieć.Stałam jak sparaliżowana i nie mogłam się ruszyć.Przerażała mnie myśl,że za parę minut stanę w progu domu państwa Styles.
-A czy to jakiś problem?-w jego głosie wyczułam smutek i zdziwienie.Nabrałam powietrza do płuc i ze świstem je wypuściłam.
-Nie ... Nie tylko ja nawet nie wiem jak się zachować-powiedziałam i zamknęłam oczy.
-Spokojnie. Bądź sobą-złożył pocałunek na moich ustach i pociągnął mnie za sobą.Zanim się obejrzałam już stałam pod drzwiami.Harry zadzwonił dzwonkiem i czekał aż ktoś nam otworzy


~~
.Czułam jak moje dłonie się pocą,a serce łomocze jak oszalałe.Nie byłam na to gotowa.Co chwila zerkałam do tyłu modląc się,żeby nikogo nie było w domu.Niestety po niedługim czasie w drzwiach stanęła ładna kobieta.Była na prawdę piękna,a co najlepsze miała uśmiech Harr’ego. Domyśliłam się,że to jego mama.Od razu rzuciła się synowi na szyję i nie miała zamiaru go puścić.Stałam jak słup i wpatrywałam się w całą tą sytuację.Po jakimś czasie odsunęła się od Styles’a i spojrzała w moją stronę.Oczywiście zdążyłam już oblać moje policzki rumieńcami.Krew w moich żyłach krążyła z podwojoną szybkością.
-Dzi ... Dzień dobry-wyjąkałam i przybliżyłam się do loczka.Kobieta zmierzyła mnie wzrokiem i wyszczerzyła do mnie zęby.Nie spodziewałam się takiej reakcji.Myślałam,że mnie nie polubi i każe wracać skąd przyszłam.
-Cześć!-chwyciła mnie za ramiona i delikatnie przyciągnęła do siebie,a już po paru sekundach stałam w jej delikatnych objęciach.Zza jej ramienia zobaczyłam,że Harry się do mnie uśmiecha i pokazuje kciuki-Wejdźcie do środka-poleciła-Jak się cieszę,że mnie odwiedziliście.Zaraz zrobię obiad.
-Emily,to moja mama,Anne-pokazał w stronę czarnulki-Mamo! A to jest Emily,kobieta mojego życia-zachciało mi się śmiać,bo już nikt tak nie mówi,ale z drugiej strony bardzo mi się to spodobało.
-Miło mi-skwitowałam wchodząc do salonu.
-Mnie także kochana-przyjrzała mi się uważnie-Jesteś śliczna i dobrze wychowana,mój syn dobrze trafił-kątem oka spoglądała na zielonookiego.Moje policzki po raz kolejny przybrały kolor czerwony-Nareszcie-dodała i pokręciła głową.
-Mamo!-odsyknął Hazza siadając na jednym z foteli.
-Idę coś przygotować,a wy się rozgośćcie-ostatni raz zerknęła na mnie i zniknęła w kuchni.Rozejrzałam się po pokoju gościnnym i zauważyłam,że robi tak samo zdumiewające wrażenie jak na zewnątrz.Ściany o kolorze łososiowym doskonale pasowały do mebli.Na sporym stojaku ustawiony był ogromny telewizor.Cały pokój był obwieszony zdjęciami całej rodziny.Na podłodze był mięciutki dywan,a na nim mała ława.Wokół niej stała sofa,a obok trzy fotele.
-Będziesz tak stała?-usłyszałam nagle głos Styles’a. Całkiem zapomniałam,że jestem z nim w jednym pomieszczeniu.Potrząsnęłam głową i zerknęłam na chłopaka.Pokazał gestem ręki,że mam do niego podejść.Uczyniłam jego prośbę i od razu wylądowałam na jego kolanach.Zawiesiłam dłonie na jego szyi i spojrzałam w jego zielone tęczówki.
-Mówił ci ktoś,że jesteś szalony?-zaśmiał się pod nosem.
-Już to gdzieś słyszałem-oparł czoło na mojej skroni i przytulił mnie do siebie-Chyba  nie jesteś zła?-nie byłam zła,ale mógł mnie poinformować,że jedziemy do jego rodziców.Przymknęłam powieki i zagłębiłam palce w jego bujnych lokach.
-Nie,ale mogłeś chociaż coś wspomnieć.
-To miała być niespodzianka-pocałował mnie w policzek i uniósł do góry.Zacisnęłam ręce na jego karku i pisnęłam.Zaczął się ze mną obracać.Przez to wszystko zrobiło mi się niedobrze.
-Harry ... proszę postaw mnie na miejsce-momentalnie się zatrzymał i odstawił mnie na ziemię.Złapał mnie za rękę i pociągnął na górę,po drewnianych schodach.Na piętrze były cztery pokoje.Szliśmy przez korytarz,aż do ostatnich drzwi i weszliśmy do środka.Pokój był  na prawdę bardzo ładny.Wszystko do siebie pasowało.Od razu domyśliłam się,że to pokój Styles’a.Na samym środku stało duże łóżko,starannie pościelone.Poduszki i kołdra były czarne i niedawno wyprane,bo do samych drzwi dochodził piękny zapach fiołków.Podeszłam do łóżka i usiadłam na jego skrawku.Nawet nie zauważyłam kiedy Harry przyciągnął do niego nasze walizki.Na szafce nocnej zobaczyłam ciekawą fotografię.Był na niej Hazza i jakaś ładna dziewczyna.
-To moja siostra,Gemma-usłyszałam za sobą głos.Odwróciłam się do chłopaka i posłałam mu szeroki uśmiech.
-Podobna do ciebie-podsumowałam i w stałam z miejsca podchodząc do Styles’a. Chwyciłam jego twarz w dłonie i wbiłam się w jego usta.Całował bardzo delikatnie,jakby bał się,że mnie skrzywdzi.Chwycił mnie za pośladki i uniósł sadzając na jego biodrach.Oplotłam go nogami i złapałam się jego koszulki.Nasze pocałunki stawały się bardzo zachłanne.Walczyliśmy z pożądaniem jak dwa lwy bijące się o kawałek mięsa.Harry chwycił róg mojej koszulki i jednym pociągnięciem pozbył się jej z mojego ciała.Oczywiście nie byłam mu dłużna i już po chwili oboje byliśmy pół nadzy.Loczek położył mnie delikatnie na łóżku i całował moją szyję.Zamknęłam oczy i przygryzłam wargę.Poczułam,że majstruje przy moim zapięciu od stanika.Gwałtownie otworzyłam oczy i odsunęłam go od siebie.Harry był moim chłopakiem,ale wstydziłam się przy nim rozebrać.
-Coś nie tak?-wydobyło się z jego ust.Odwróciłam głowę do okna i położyłam dłoń na jego policzku.
-Przepraszam,ale to jeszcze nie czas-nie wiedziałam jak mam mu to wytłumaczyć.Po prostu nie byłam gotowa.Nie potrafiłam po tak krótkim czasie znajomości,uprawiać z nim seks.
-Nie to ja przepraszam.Jestem zbyt nachalny-położył się obok mnie i wpatrywał się w sufit.
-Wcale nie-wstałam z materaca i chwyciłam moją koszulkę.Przeciągnęłam ją przez swoje ciało i podniosłam ubranie loczka.Podałam mu je i czekałam aż się ubierze.
-Może,gdzieś wyjdziemy?-zapytałam.Nie chciałam siedzieć w domu.
-Jasne-wstał i nałożył na siebie koszulkę.
      Zeszliśmy na dół i poinformowaliśmy Anne,że wychodzimy. Dzisiejszy dzień był bardzo ładny.Słońce świeciło,a ptaki śpiewały siedząc na drzewach.Szliśmy ulicą i rozglądaliśmy się na wszystkie strony.Muszę przyznać,że w Holmes Chapel  jest  ślicznie.Harry ściskał moją dłoń w swojej i koniuszkiem palców masował moje kostki.Jego dotyk działał na mnie uspokajająco.
-Co powiedziałeś chłopakom?-zapytałam.Loczek spojrzał na mnie i zmarszczył brwi-Nie mieli nic przeciwko?
-Powiedziałem,że wyjeżdżam z tobą na parę dni-posłał mi szeroki uśmiech i odwrócił wzrok.Chciałam mu odpowiedzieć,ale nie zdążyłam.Przede  mną wybiegła spora grupka fanek i rzuciły się na bezbronnego Styles’a. Odeszłam na bok i przyglądałam się temu wszystkiemu z daleka.Teraz dochodzę do wniosku,że bycie popularnym wcale nie jest takie fajne jakby się wydawało.Kiedyś jak byłam mała marzyłam,żeby każdy o mnie słyszał,żeby wszyscy mnie wielbili i zwracali się z honorem,ale niestety los sprawił,że jestem tym kim jestem.
-Dziwny widok co?-usłyszałam głos koło ucha i gwałtownie odskoczyłam.Serce biło mi z  podwójną prędkością.Podniosłam wzrok i zobaczyłam wysokiego chłopaka.Był bardzo przystojny.Jego włosy w kolorze  słońca były ładnie zaczesane do tyłu.Miał jasną cerę,a oczy błękitne jak ocean.Ubrany w czarne spodnie dopasowane do ciała i szary T-shirt. Nieznajomy wpatrywał się we mnie z zaciekawieniem ... i zdaje się-podziwem.
-Yyy ... To chyba nie twoja sprawa-odburknęłam.Blondyn tak  samo jak Harry,uśmiechając się ukazywał słodkie dołeczki.
-Masz rację nie moja-podszedł do mnie i schował dłonie w kieszenie swoich spodni-Ale jestem nieogarnięty ...-chciał coś powiedzieć,ale mu przerwałam.
-Niesamowite,jak na to wpadłeś?!-powiedziałam sarkastycznie.
-Jestem Jace-puścił moją wypowiedź mimo uszu i wyciągnął do mnie rękę.Przez chwilę stałam bez ruchu,ale po namyśle stwierdziłam,że przecież nawet go nie znam i nie mogę go osądzać.Podałam mu dłoń i posłałam mu uśmiech.
-Emily-przedstawiłam się i odruchowo spojrzałam na Hazze. Liczba dziewczyn zebranych obok niego zamiast zmaleć,zwiększyła się.Przewróciłam oczami i oparłam się o pień jakiegoś wielkiego drzewa.
-Harry był kiedyś moim najlepszym przyjacielem-zaczął.Zastanawiałam się dlaczego chce mi to opowiedzieć.Przecież nawet mnie nie zna-Niestety sława przewróciła mu w głowie i zapomniał o wszystkich-było mi go żal.W jego oczach malował się ból i coś czego,nie mogłam rozpoznać.Chciałam coś powiedzieć,ale nie wiedziałam co.Spuściłam głowę i zamknęłam oczy.Harry nigdy nie opowiadał mi o swoim dawnym życiu.
-Przykro mi-tylko na tyle było mnie stać.Jace spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął.
-Niepotrzebnie-zbliżył się do mnie i oparł tak,że jego ramie stykało się z moim.Trochę się speszyłam.Moje mięśnie się spięły,a oddech przyśpieszył.Ten chłopak miał coś w sobie.Jego sposób mówienia.Jego wygląd,a nawet to jak się poruszał,było niezwykłe.Zapadła cisza.Ani ja,ani on nie mieliśmy zamiaru się odezwać.
     Wreszcie fanki się rozeszły,a do mnie i mojego nowego ‘kolegi’przyszedł Harry.Gdy tylko zbliżył się na odpowiednią odległość,wytrzeszczył oczy i zaniemówił.Stał jak sparaliżowany i gapił się na Jace’a.
-Jace Wayland?-podszedł jeszcze bliżej-To na prawdę ty?-wypowiadał słowa bardzo powoli i każe sprawiało mu bardzo dużo bólu.
-Nie na niby!-syknął sarkastycznie.Po jego rysach twarzy widziałam,że jest spięty i zły.No,ale nie dziwię się Harry olał go dla sławy.
-Kupę czasu-podsumował loczek-Widzę,że już poznałeś moją dziewczynę,Emily-dał duży nacisk na słowo ‘dziewczynę’.Zmarszczyłam brwi i teatralnie przewróciłam oczami.
-Tak,jest bardzo urocza-pokazał na mnie i wyszczerzył zęby.Odniosłam wrażenie,że o mnie walczą.Każdy z nich chce pokazać,że jest lepszy i bardziej uprzejmy.
-Dość!-krzyknęłam pomiędzy nimi i rozłożyłam ręce.Miałam tego wszystkiego serdecznie dosyć.Przyjechałam tu odpocząć,a nie się stresować.
-Masz rację ... Przepraszam-Harry spuścił głowę i głośno westchnął-Cieszę się,że cię spotkałem-zwrócił się do Wayland’a.
-Szkoda,że wcześniej nie chciałeś się spotkać!-odwrócił się i ruszył w stronę parku.Nagle zatrzymał się i spojrzał na mnie-Do zobaczenia Emilio-pomachał mi i zniknął za drzewami. Styles stał bez ruchu i patrzył w nicość.Niepewnie położyłam dłoń na jego ramieniu i spojrzałam w jego oczy.Zobaczyłam w nich zdziwienie i ból.Widziałam,że cierpiał.
-Harry?
-W porządku-przytulił mnie i pocałował w czoło-Chodźmy już do domu.Mama na pewno zrobiła obiad-pokiwałam twierdząco głową i ruszyłam za zielonookim.Było mi go szkoda.Sama nie wiedziałam jak to jest stracić przyjaciela,ale po części go rozumiałam.Całą drogę szliśmy w ciszy.Nie chciałam nic mówić,żeby bardziej nie zdołować Hazzy.
   Gdy tylko weszliśmy do domu Styles poszedł do swojego pokoju,a ja zostałam z jego mamą.Nie wiedziałam dokładnie co mam mówić,ale rozmowa sama się rozwinęła.Słowa wypływały ze mnie jak potokiem.Opowiedziałam jej o sobie tak dużo,że znała mnie prawie na wylot.
-Harry dziś spotkał Jace’a-sama nie wiem czemu to powiedziałam.Po prostu myślałam,że tak będzie lepiej.
-To dlatego zamknął się w pokoju-powiedziała Anne.Właśnie stawiała talerze na stole.
-Tak-mruknęłam i oparłam się o blat-Wiem,że kiedyś byli przyjaciółmi i,że to Harry zawinił,ale myślę,że ich relację mogą się odbudować-kobieta podniosła na mnie wzrok i opadła na krzesło.
-Bardzo bym tego chciała.Jace jest miłym chłopakiem,ale też bardzo pamiętliwym-ponownie wstała i postawiła już ostatnie naczynie-Może dzięki tobie znów będą przyjaciółmi-nie wiedziałam co miała na myśli mówiąc ‘dzięki tobie’,ale mimowolnie pokiwałam głową i pobiegłam na górę.Delikatnie uchyliłam drzwi i weszłam do pokoju Harr’ego. Chłopak leżał na łóżku.Był odwrócony do mnie tyłem.Po cichu podeszłam do niego i położyłam się prawie,że na nim.Pocałowałam go w szyję i masowałam jego ramię.Loczek spiął wszystkie mięśnie i podniósł głowę.
-Chodź na obiad-powiedziałam błagalnie.
-Nie mam ochoty-odwrócił się do mnie i spojrzał w moje oczy.Chciałam go pocieszyć,ale nie umiałam.Nigdy nie byłam w takim czymś dobra.
-Harry ... –zaczerpnęłam powietrza-Wiem,że Jace był twoim najlepszym przyjacielem,ale zamiast się zadręczać powinieneś coś zrobić i sprawić,żeby znów ci zaufał!-skwitowałam i położyłam głowę na jego piersi.
-On mnie nienawidzi-zamknął oczy i pogłaskał mnie po głowie.
-Nie prawda.Rozmawiałam z nim.Brakuje mu ciebie,ale boi się,że znów będzie to samo.Wyjedziesz do Londynu i zapomnisz o nim-mój głos był bardzo ostry,aż sama się sobie dziwiłam.
-Okej.Koniec tego tematu-odetchnął-Co mamy na obiad?
-Spaghetti-odparłam i wbiłam się w jego usta.Na początku w ogóle nie odwzajemniał pocałunku,ale potem wręcz przeciwnie.Całował natarczywie i zachłannie.Oderwałam się od niego i zagryzłam wargę.Pociągnęłam go za rękę i zbiegłam do jadalni.Przy stole siedziała Anne i najwyraźniej czekała na nas.
-A gdzie tata?-zapytał Harry siadając na przeciwko mamy.
-Będzie bardzo późno-kobieta uśmiechnęła się i nałożyła sobie posiłek.Cały czas siedzieliśmy w ciszy i zajadaliśmy się przygotowanym daniem.Muszę przyznać,że Anne bardzo dobrze gotuje.Spaghetti było pyszne.Każdy zerkał na siebie i zapewne myślał,co myśli druga osoba.
-Na ile przyjechaliście?-zapytała kobieta z zaskoczenia.Spojrzałam na Styles’a i przełknęłam ostatnią porcję.
-Tylko na parę dni-skwitował loczek i odłożył sztućca.Pomiędzy nami zaczęło wzrastać napięcie.Nie wiem dlaczego,ale właśnie tak się działo.
-Rozumiem-czarnula zaczerpnęła powietrza i znów zaszczyciła nas pytaniem-Od jak dawna jesteście razem?-wytrzeszczyłam oczy i przełknęłam ślinę.Nigdy nie lubiłam takich tematów.Przyprawiały mnie w zakłopotanie.Otworzyłam usta i już chciałam odpowiedzieć,ale Harry mnie uprzedził.
-Niedawno się poznaliśmy.A co to za przesłuchanie?-zielonooki był oburzony.
-Żadne przesłuchanie,ja tylko zapytałam ... Synku jesteś przewrażliwiony-razem z Anne wybuchnęłyśmy śmiechem. Hazza patrzał na nas jak na głupie i złożył dłonie na piersi.
-Oj,nie obrażaj się tak-szturchnęłam go w ramię i znów wróciłam do wyśmiewania mojego chłopaka.W końcu loczek pękł i dołączył do nas.Cały dom pogrążony był w chichotach.

~*~
Siedzieliśmy z Harry’m w pokoju i gadaliśmy o wszystkim i o niczym.Uwielbiałam takie pogaduszki.Nagle mój telefon wydał z siebie charakterystyczny dźwięk.Podniosłam go z podłogi i spojrzałam na wyświetlacz.Ku mojemu zdziwieniu nie dzwonił do mnie ani ojciec,ani matka,tylko Alan.
-Halo-powiedziałam zaspanym głosem.Mimo,że była dopiero 21:00,chciało mi się spać.
-No wreszcie!-odetchnął z ulgą-Boże,dziewczyno,gdzie ty się podziewasz?!-z tego wszystkiego całkiem zapomniałam mu powiedzieć,że wybierałam się z Harry’m na małe wakacje.Na pewno bardzo się martwił.Alan jest moim najlepszym przyjacielem i zawsze,gdy znikałam nawet na jeden dzień,latał jak głupi i zadręczał się,że coś mi się stało.
-Alan,spokojnie.Jestem ze Styles’em.Niedługo wrócę-mruknęłam do słuchawki i opadłam na łóżko obok loczka.Chłopak przyglądał mi się uważnie i próbował rozszyfrować co się dzieje.Pokazałam mu zęby,a on jednym ruchem powalił mnie na poduszki.Głośno się zaśmiałam i z powrotem podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Styles’em!-wrzasnął-Gdzie?
-W jego rodzinnych stronach-nie chciałam mu dokładnie mówić,gdzie przebywam-Uspokój się trochę!-rozkazałam.
-Uspokój?!-powiedział sarkastycznie-Ty wiesz,co ja tu przeżywałem?!-moje serce się ścisnęło,a w głowie zakręciło.Przez chwilę myślałam,że zwymiotuję.
-Przepraszam-syknęłam-Niedługo wrócę,a teraz niestety muszę kończyć.Do zobaczenia za parę dni-pożegnałam się i rzuciłam iPhonem o poduszki.Harry gapił się na mnie z kamiennym wyrazem twarzy.Wstrzymałam powietrze i złapałam go za nadgarstki.
-Idę wziąć prysznic-mruknęłam i wstałam z materaca.Styles zrobił to samo i pomaszerował do swojej walizki.Przyglądałam mu się ze zmarszczonym czołem.Gdy to zauważył,rzucił mi moją piżamę i pociągnął w stronę łazienki.Zamknął za nami drzwi i odkręcił kurek.Woda wlewała się do wielkiej wanny.Na samej górze powstała puszysta piana.Hazza ściągnął z siebie T-shirt,a potem spodnie.Stanął przede mną w samych bokserkach i zmierzył mnie wzrokiem.
-A co z tobą?Przyrosłaś do ziemi?-oczywiście w takiej sytuacji zachciało mu się dowcipkować.Nie wiedziałam co mam zrobić.Wstydziłam się jego.Wiem,że to może mało prawdopodobne,bo przecież pracowałam jako striptizerka,ale tak właśnie było.Nie miałam odwagi,żeby stanąć przed nim nago.Loczek podszedł do mnie i spojrzał w moje oczy.Chwycił moją twarz w swoje duże i szorstkie dłonie.Przez chwilę wpatrywaliśmy się w  swoje tęczówki.
-Pomogę ci-zaproponował i jednym ruchem pozbył się mojej bokserki.Następnie zdjął mi spodnie tak,że teraz stałam przed nim w samej bieliźnie-Wstydzisz się mnie?-pokiwałam niepewnie głową i spuściłam wzrok-Przepraszam,nie powinienem...
-Oj,zamknij się i zrób to wreszcie-syknęłam i zamknęłam oczy.Przez chwilę nic się nie działo.Harry niepewnie podszedł do mnie i odpiął zapięcie mojego stanika.Zdjął mi go i chwycił za sznureczek moich majtek.Zanim się obejrzałam,stałam już całkiem naga.Skuliłam się i wpatrywałam w ziemie.Styles chwycił mnie za ramiona i zaprowadził do wanny.Powoli weszłam do niej i zatopiłam się w cieczy.Zielonooki zdjął swoje bokserki i dołączył do mnie.Czułam jak moje policzki płoną,ze wstydu.Szczerze mówiąc,jeszcze nigdy nie stałam przed chłopakiem w pełnej okazałości,a co najlepsze nigdy nie widziałam nagiego mężczyzny.
-Dlaczego?-zapytał w końcu.
-Co?-otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.
-Dlaczego się mnie wstydzisz?-westchnęłam i zakryłam twarz w dłoniach.
-To dla mnie nowe doświadczenie-nie wiedziałam jak mam to nazwać.Po prostu to wszystko było dla mnie nowe i do tej właśnie chwili tajemnicze-Jeszcze nigdy nie pokazałam chłopakowi swojego ciała ... Do końca-dodałam szybko-Jesteś pierwszy.
-Na prawdę?-był wyraźnie zaskoczony-To znaczy,bardzo się cieszę-zbliżył się do mnie i złożył pocałunek na moich ustach-Jesteś taka piękna-wyszeptał i zatopił twarz w moich włosach.
-I kto to mówi-zaśmiałam się i dźgnęłam go łokciem-Największy przystojniak,jaki chodzi po tej ziemi.Masz miliony fanek,które aż rozbierają cię wzrokiem.Każda o tobie marzy...
-Ale nie każda mnie ma.Tylko ta jedyna skradła moje serce-dokończył za mnie i znów mnie pocałował.
-A która została tą szczęściarą?-lubiłam się z nim droczyć.Spojrzał na mnie spode łba i wbił mi palec pomiędzy żebra.Gwałtownie podskoczyłam.Po raz kolejny wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
-Właśnie z nią siedzę w wannie-powiedział i uniósł głowę.
-Ach,dziewczyna ma wielkiego pecha-widziałam zaskoczenie na jego twarzy.
-Do prawdy-przysunął się do mnie i chwycił mnie za dłonie.
-Tak-powiedziałam stanowczo.Nie wiedziałam co chce zrobić.Chłopak przywarł do moich warg i oplótł mnie swoimi rękoma.Rozchyliłam usta i zatopiłam dłonie w jego lokach.Nasze języki plątały się na zmianę.Harry zaczął całować przestrzeń pomiędzy moim piersiami.Gdy poczułam,że przygryza mojego sutka,głośno jęknęłam i pociągnęłam go za włosy.Jego twarz zrównała się z moją.
-Dalej tak sądzisz?-wymamrotał błądząc ręką po moim rozgrzanym ciele.

-Tylko troszkę-cmoknęłam go w nosek i wyskoczyłam z wanny.Wytarłam się ręcznikiem i nałożyłam piżamę.Nie czekając na Styles’a poszłam do naszego pokoju i położyłam się na łóżku.Oczywiście bardzo szybko odpłynęłam.Potem tylko poczułam jak materac ugina się pod czyimś ciężarem.Domyśliłam się,że to Harry.Delikatnie pocałował mnie w policzek i położył obok.Oplótł mnie rękoma i szepną krótkie słowa ‘Kocham cię’.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                 Hej.Przepraszam,że ten rozdział jest tak późno,ale miałam wielkie problemy z internetem..:(Ale wreszcie jest! I co wy na ten rozdział ?                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                 
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                          

czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 9 ♥

Trwaliśmy z Harry'm w namiętnym pocałunku,ale niestety został on przerwany.Do auta wparowali pijani chłopcy i cały czas śmiali się jak głupki do sera.Obok mnie usiadł Niall,a na przeciwko Louis.Chciało mi się z nich śmiać.Wyglądali jakby wrócili z jakieś wojny.Oparłam głowę o ramię Styles'a i zamknęłam oczy.Czułam jak loczek gładzi moje włosy i pomrukuje jakąś melodię.Żałowałam tego jak się zachowałam.Było mi tak bardzo wstyd.Jestem głupia!Nienawidzę siebie za to,co niedawno zrobiłam.Jebana egoistka ze mnie.Nie dziwię się,że Harry się wkurzył.Na jego miejscu też bym tak postąpiła.Ja nigdy nie chciałabym być tak potraktowana.To dlaczego zrobiłam to mojemu chłopakowi?!Dalej obwiniałam bym się,gdyby nie to,że szanowny Tomlinson wpadł twarzą prosto w moje krocze.Szybko zrzuciłam go z siebie i skarciłam go wzrokiem.
-Zwariowałeś?!-wydarłam się na niego,a reszta patrzała na nas z wielkim rozbawieniem.Co za idioci.Przecież nie było z czego się śmiać.
-Prze...przepraszam...Ja chyba przysnąłem.-zaczął się tłumaczyć.Był totalnie zalany.Ledwo zrozumiałam te jego bełkotanie.
-To teraz lepiej nie zasypiaj,bo następnym razem nie ręczę za siebie!-pogroziłam mu i spojrzałam na Harolda.Na jego twarzy malowało się zdziwienie,a za razem rozbawienie.-Nawet nie próbuj!-uciszyłam go,gdy chciał coś powiedzieć.Wiedziałam,że będzie to coś z czego raczej się nie ucieszę.Byłam zła.Sama nie wiem dlaczego?Przecież on nie zrobił tego umyślnie.Jestem skończoną idiotką!Nie cierpię siebie.Przez resztę drogi do domu,nie odzywałam się do nikogo.W całej limuzynie śmierdziało alkoholem,także ode mnie.Gardzę tym zapachem ,chociaż wiele razy się z nim spotkałam.Może nie jestem nałogowym alkoholikiem,ale zanim spotkałam Styles'a lubiłam ostro 'dać czadu'.Zawsze byłam niegrzeczną dziewczyną,ale tych pięciu przygłupów mnie zmieniło.Lubiłam ich,byli dla mnie jak rodzina.Taka prawdziwa,a nie udawana.Przypomniało mi się ostatnie spotkanie z ojcem.Jak on w ogóle śmiał mi się pokazywać na oczy.Tyle lat go nie obchodziłam,liczył się tylko ten jebany Justi'nek,a teraz nagle przypomniał sobie,że istnieję.Coś tu zalatuje i nie mówię teraz o piwsku i drinkach.Jak ja go nienawidzę.Jest dla mnie nikim...Zwykłym śmieciem.Jeśli myśli,że z nim wyjadę to jest w ogromnym błędzie.Tu jest mój dom i nie mam zamiaru go opuszczać.

          ~*~
Weszliśmy do willi i każdy poszedł w swoją stronę,a właściwie poczołgał.Tylko Harry i Liam byli trzeźwi.Szkoda,że tego samego nie mogę powiedzieć o sobie.Poszłam do pokoju loczka i rzuciłam się na łóżko.Nie miałam na nic siły.Byłam zła na siebie,że jestem aż tak lekko myślna.Wstałam z miejsca i zaczęłam zdejmować moją sukienkę.Stałam tyłem do drzwi i nawet nie zauważyłam kiedy do pokoju przyszedł zielonooki.Byłam w samej bieliźnie i całkiem nieświadoma tego,że jestem obserwowana zaczęłam wywijać pupą.Robiłam to z gracją,podśpiewując sobie pod nosem.Nagle poczułam duże ręce na swoich biodrach.Wiedziałam,że należą do Hazzy.Odwróciłam się w jego stronę i zatopiłam się w jego czarodziejskich tęczówkach.
-Jesteś taka seksowna.-powiedział i oblizał dolną wargę.Dobrze wiedziałam,że go pociągam i ma na mnie chrapkę.Zaśmiałam się pod nosem i zarzuciłam ręce na jego szyję.Zbliżyłam się do jego twarzy i złożyłam namiętny pocałunek na jego malinowych ustach.W odpowiedzi usłyszałam tylko ciche jęknięcie.Moje oczy były na wysokości jego torsu.Podniosłam się na palcach i zassałam skórę za uchem chłopaka.Ten tylko syknął z bólu,a ja wyszczerzyłam do niego ząbki.Jego ręce pieściły moje półnagie ciało.Ponownie wbiłam się w jego usta.Harry złapał mnie za pośladki i posadził sobie na biodrach.Oplotłam go nogami w pasie i włożyłam swoje dłonie w jego loki.Nasze pocałunki były coraz bardziej zachłanne.Uśmiechnęłam się w jego usta.
-Idę się myć.-cmoknęłam go i wyrwałam się z mocnego uścisku.Widziałam smutek na jego twarzy.Lubiłam go denerwować.Weszłam do łazienki i ściągnęłam bieliznę.Wzięłam szybki prysznic i ubrałam na siebie koszulkę Styles'a i majtki w koronkę.Uśmiechnięta od ucha do ucha weszłam do pokoju i zerknęłam na łóżko.Ku mojemu zdziwieniu loczek nie spał.Powoli podeszłam do niego i uśmiechnęłam się.Niestety nie zwracał na mnie uwagi,tylko przeglądał coś w laptopie. Chciałam zobaczyć co jest tam takiego ciekawego,ale uprzedził mnie.Wstał na równe nogi,podnosząc przy tym urządzenie.Postawił na szafce i pokazał mi ręką,że mam podejść.Zrobiłam o co prosił i wbiłam oczy w wyświetlacz.To co tam zobaczyłam było...Było żenujące i kompromitujące.Było to zdjęcie moje i Harr'ego. Uchwycili chwilę,gdy chłopak wyciągał mnie z klubu kompletnie pijaną.
-Widzisz?! Tak właśnie kończą się takie głupie zabawy!-był zły.Z resztą ja też nie byłam zadowolona.
-Jezu...!! Przepraszam.Nie chciałam.-wydarłam się.Nie mogłam w to uwierzyć.Oni są dosłownie wszędzie i zrobią wszystko,żeby tylko ośmieszyć człowieka.Grr...Jak ja nie lubię takich ludzi.Irytują mnie.
-Przeprosiny,nie cofną czasu!-loczek chodził wokół mnie i machał rękoma jak jakiś dzikus.Nie wiedziałam co powiedzieć.Przecież on miał rację.
-Tak wiem...Ale i tak chciałam przeprosić...-zatrzymał się na chwilę,ale tylko po to,żeby do mnie podejść.Szczerze mówiąc bałam się go.Jeszcze nigdy nie widziałam Styles'a takiego wściekłego.Złapał moje nadgarstki i przycisnął do ściany.Co w niego wstąpiło?!
-Ału...To boli.Puść!-próbowałam się wyswobodzić,ale nie miałam z nim  szans.Był o wiele silniejszy.-Powiedziałam puść!-tym razem to ja byłam tą złą.Nie pozwolę sobie na takie traktowanie.Nie znałam mojego chłopaka od takiej strony.Na pozór kochany i czuły,a tak na prawdę dupek bez uczuć. Hazza odsunął się ode mnie i zakrył twarz w dłoniach.Nie wiedziałam co mam zrobić.Podejść do niego i mocno przytulić.Czy uciec jak tylko umiem najszybciej?Te pytania wirowały w mojej głowie.
-Przepraszam...-usłyszałam cichy szept.Nie ruszyłam się z miejsca,za bardzo się bałam.-Ja...Ja nie wiem co we mnie wstąpiło.-spojrzał na mnie.Po jego policzku spływały łzy.Szybko podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.Ten objął mnie ramieniem i płakał w moje włosy.
-Cśś...Już w porządku.-spojrzałam w jego oczy.Były całe spuchnięte i czerwone.Jeszcze nigdy nikt przeze mnie nie płakał.Tym bardziej chłopak.Zazwyczaj to ja ryczę przez jakichś dupków.Teraz było odwrotnie.Coś w moim sercu mówiło,że Harry jest dla mnie idealny.Taki czuły i kochany.
-Nic nie jest w porządku!Jestem skończonym idiotą!-odsunął się na jakiś metr ode mnie i złapał się za głowę.
-Przestań!Bo się obrażę! Nie jesteś idiotą.-krzyknęłam i podeszłam do loczka.Nie mogłam znieść tego jak się zachowywał.-Kocham cię!Rozumiesz?!-odsłoniłam jego twarz.Nie czekając na  odpowiedź,wbiłam się w jego usta.Na początku nie odwzajemniał pocałunku,ale potem pogłębiał go.Odessałam się od niego i przytuliłam się w goły tors Styles'a.
-Ja też cię kocham.-szepnął do mojego ucha,a kąciki moich ust podniosły się ku górze.Jego uścisk był bardzo mocny,tak jakby bał się,że zaraz się rozpłynę.-Zostań!-powiedział.
-Na zawsze.-zielonooki musnął mój policzek i powoli przesuwał się w stronę łóżka.Delikatnie ułożył mnie na mięciutkim materacu i cmoknął w czoło.Ostatni raz spojrzał w moje oczy i zniknął za drzwiami od łazienki.Przewróciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy.Tak jak się spodziewałam.Od razu odpłynęłam do krainy Morfeusza.

          ~*~
Rozciągnęłam się i otworzyłam powieki.Musiałam kilkakrotnie zamrugać,aby przyzwyczaić się do światła dziennego.Obróciłam się w drugą stronę,mając w zamiarze obudzić Harr'ego,ale jego już nie było.Wygramoliłam się z miejsca i podeszłam do mojej walizki.Wyjęłam z niej buraczkowy Top i luźne dresy.Włosy zaczesałam w wysokiego i niezbyt zgrabnego koka.Umyłam zęby i ochlapałam zaspaną jeszcze twarz.Gotowa,zeszłam na dół w poszukiwaniu ukochanego.Głowa bolała mnie z każdym nieprzemyślanym ruchem.Mogłam tylko modlić się,żeby chłopcy mieli jakieś tabletki.Rozejrzałam się po salonie,ale zastałam tam tylko pustkę.Gdzie on jest?-powiedziało moje drugie ja.Na paluszkach weszłam do kuchni i ujrzałam Styles'a.Stał do mnie tyłem i robił spaghetti?On i kuchnia,równa się demolka.Najciszej jak tylko umiałam,zaszłam go od tyłu i mocno przytuliłam.Poczułam jak jego ciało się naprężyło,pod wpływem mojego dotyku.Złapał mnie za nadgarstki i przeciągnął tak,że teraz stałam na przeciw niego.
-Jak się spało księżniczko?-zapytał,całując moją szyję.
-Wspaniale!..Ał...-podskoczyłam.Loczek uśmiechnął się łobuzersko i pocałował miejsce zaczerwienienia.Głupek zrobił mi malinkę.Jak ja się teraz gdzieś pokażę.Ludzie pomyślą o mnie nie wiadomo co.Hazz wyminął mnie i powrócił do robienia posiłku.
-Harry?-usiadłam na stole i splotłam palce.
-Yhym.-mruknął tylko,ale nie raczył na mnie spojrzeć.
-Ja...Ja na prawdę przepraszam za wczoraj.-odwrócił się w moją stronę i niepewnym krokiem podszedł do blatu.
-To ja przepraszam...Niepotrzebnie się uniosłem.-chwycił moją twarz w swoje duże dłonie i wbił się w moje usta.Całował tak jakby bał się,że mnie skrzywdzi.Usłyszeliśmy odchrząknięcie.Oderwałam się od loczka i zerknęłam przez ramię.W drzwiach stał...Justin?!?! Skąd on wiedział,gdzie ja jestem?Po co tu przylazł?Szybko zeskoczyłam ze stołu i przybrałam grobową minę.Moje ręce zacisnęły się w pięści,a twarz przybrała czerwony kolor.Dobrze,że Styles mnie trzymał,bo nie wiem co bym zrobiłam.Zapewne już dawno okładałabym mojego 'brata'.
-Zgubiłeś się?!-krzyknęłam,a on niewzruszony przekroczył próg drzwi.
-Nie.-pokazał rząd bialutkich zębów.-Przyszedłem po ciebie.-Po mnie?! Chyba go coś boli.Za żadne skarby z nim nie pójdę.Co on sobie wyobraża.W tym nowym domu,stracił rozum.Zaśmiałam się kpiąco i kątem oka zerknęłam na Harr'ego.Był zdezorientowany i ...Zły? Ale dlaczego?A no tak,przecież nie przedstawiłam mu mojego brata.Teraz na pewno sądzi,że to mój były,czy coś.
-Pojebało cię!-pokręcił głową i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.-Nigdzie z tobą nie pójdę...A i przekaż ojcu,że może już wracać do 'Slamsów'.-Byłam tak zła,że najchętniej obiłabym tą jego paskudną buźkę.
-Dałabyś już spokój...-miałam dać spokój...Moje niedoczekanie.
-Och.Zamknij się już-uciszyłam go.Nie mogłam tego słuchać.-Wyjdź już.Przekaż mamie,że wrócę dopiero jak wyjedziecie!-zrobiłam sztuczny uśmiech i czekałam,aż wyjdzie.Gdy 'mój gość' opuścił dom chłopaków,bezwładnie opadłam na krzesło.Harry przyglądał mi się z wielkim znakiem zapytania nad głową.
-Właśnie miałeś okazję poznać mojego jebanego braciszka.-powiedziałam sarkastycznie i podparłam głowę na łokciach.Chłopak ukląkł przede mną i złapał mnie za dłonie.Położył głowę na moich kolanach i nic nie mówił.W sumie to i lepiej,nie miałam ochoty na dyskusje na temat mojej rodzinki.Właściwie to nie było o czym mówić.
-Wiesz,co może dla rozluźnienia wyjdziemy gdzieś...Tylko ty i ja.-wyjechać?!Nie wiedziałam co powiedzieć.Zamknęłam oczy i wstrzymałam oddech.
-Ja...sama nie wiem.-zająknęłam się.
-Księżniczko!Obiecuję,że nigdy nie zapomnisz ty paru dni...Już nawet mam pomysł,gdzie się wybierzemy.-cmoknął mnie w dolną wargę i powrócił do robienia obiadu.
-Skoro tak...To się zgadzam.-wstałam z miejsca i poszłam do pokoju.Położyłam się na łóżku i zastanawiałam się,gdzie chce zabrać mnie ten wariat.Po nim można spodziewać się wszystkiego.Nawet nie spostrzegłam się kiedy zasnęłam.

                                              ...~~~~~~~~~~...
Cześć!! No więc tak...Dziś miałam bardzo ciężki dzień i  po prostu nie wiedziałam co napisać.Siedziałam przed monitorem i czekałam na przypływ jakichkolwiek pomysłów.Zacięłam się w połowie rozdziału i ogarnęła mnie pustka.Sama nie wiem jak zdołałam dokończyć ten rozdział...No i jeszcze Święta...Trochę źle się czułam,wiecie jak to jest....:) Mam nadzieję,że rozdział nie jest taki zły? Pozdrawiam i zapraszam do komentowania..:*



wtorek, 17 grudnia 2013

Rozdział 8 ♥

Czułam,że ktoś obdarowuje moją szyję krótkimi pocałunkami.Nie otwierając oczu,cicho pomrukiwałam.Chociaż nie widziałam twarzy mojego 'rannego budzika' wiedziałam,że ma on bardzo szeroki uśmiech.Rozciągnęłam się i odwróciłam do loczka.Przez jakiś czas wpatrywaliśmy się w siebie i uśmiechaliśmy jak małe dzieci.Nie wiem co on miał w sobie,ale miał to coś...Coś niesamowitego.Tak bardzo mnie pociągał.Tak cholernie mi się podobał.Był taki seksowny i słodki.Mimowolnie ma mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.Czasami zastanawiam się co by było,gdybym go nie poznała? Zapewne wciąż pracowałabym w tym jebanym 'burdelu'.Jakie ja miałam szczęście.Może nie jesteśmy ze sobą nie wiadomo ile,ale ja mam wrażenie jak byśmy znali się od zawsze.On był taki cudowny.Chłopak pogłaskał mnie po policzku i złożył słodki pocałunek na moich malinowych ustach.
-Wyspałaś się?-zapytał ni stąd,ni zowąd.Przybrałam grobową minę i zrobiłam dzióbek.
-Pewnie o tej porze przewracałabym się na drugi bok,ale jakiś gad mnie obudził!-próbowałam się nie roześmiać.Styles patrzył na mnie jak na wariatkę z wielkim znakiem zapytania.W pewnym momenie nie wytrzymałam i wybuchnęłam gromkim i niepochamowanym śmiechem.Ten przybrał bojową postawę i rzucił się na mnie.Zaczął mnie gilgotać w najbardziej wrażliwych miejscach.-Skąd on wiedział,gdzie mam gilgotki?-zastanawiałam się.Rzucałam się po całym łóżku i błagałam Hazz'e,żeby przestał,ale ten nie ustawał.Zanosiłam się śmiechem,a z moich oczu popłynęły zły.Zawsze tak miałam jak ktoś,próbował zagilgotać mnie na śmierć.Jedną taką osobą był...Niestety,ale mój ojciec.Kiedyś,bardzo dawno temu,gdy sprzeczaliśmy się na żarty,właśnie tym mnie torturował.No cóż postanowiłam o tym nie myśleć.
-Ha...Harry...Proszę przestań!-darłam się.Chłopak przerwał i spojrzał na na mnie.Jego mina była jakaś inna.Co mu się stało?Przestraszyłam się.Nie wiedziałam o co chodzi.
-Kochanie,dlaczego płaczesz?-zmarszczyłam brwi.To ja się bałam,że coś się stało,a on tak po prostu pyta dlaczego płaczę?! Ach ten Styles.Jedyny i niezawodny.
-Nie bój się..To tylko ze śmiechu.-wstałam z łóżka i podeszłam do mojej torby.Wyjęłam z niej różowe spodenki i żółtą koszulkę.Miała jakieś wzorki,ale nie bardzo zrozumiałe.Bez kompleksów zdjęłam z siebie piżamę i nałożyłam strój.Harry patrzył na mnie z fascynacją.Posłałam mu zdziwione spojrzenie.Co on nie widział nigdy dziewczyny w bieliźnie?Ha.To raczej nie możliwe,więc o co chodziło?
-Co?-wypaliłam.Zielonooki potrząsnął głową i wyszczerzył zęby.Podszedł do mnie i objął mnie w pasie.
-Nic tylko...Jestem taki dumy,że mam przy swoim boku taką ślicznotkę.-zaśmiałam się i walnęłam go lekko w ramię.-Ał...A to za co?-wygiął usta w podkówkę.
-Mama cię nie uczyła,że nie wolno kłamać?!-podparłam się na biodrach i przybrałam poważną postawę.
-Tyle,że ja nigdy nie oszukuję.-oburzył się.
-Ta.-syknęłam.
-Należą się przeprosiny.-wyjęczał,pokazując na swoje wargi.Podeszłam bliżej i cmoknęłam go.-Wiem,że stać się na więcej.-wystawiłam mu język i omijając go zgrabnymi ruchami doszłam do drzwi.
-Będę na dole.-poinformowałam go,a ten pokiwał twierdząco głową.Wyszłam na korytarz i od razu przywitał mnie radosny jak zawsze Louis.Ten to miał poczucie humoru. Lubiłam go,ale coś mnie do niego zrażało.Można powiedzieć,że przyjaciółmi to my nigdy nie będziemy.A może jeszcze się do niego przekonam.Czas pokaże.Powoli zeszłam do kuchni i o dziwo nikogo w niej nie było.Byłam bardzo głodna.Postanowiłam coś zrobić.Podeszłam do lodówki,była otwarta.Czyżby Niall przeszedł na dietę? Zaśmiałam się pod nosem i wyjęłam jajka.Nie chciało mi się wydziwiać,więc postawiłam na zwykłą jajecznicę.Wiedziałam,że reszta domowników też zechcą skosztować,dlatego zrobiłam więcej.Gotowe danie postawiłam na dużym stole i poustawiałam na nim odpowiednią ilość talerzy.No gotowe,można wołać pajaców.
-Ej śniadanie.-wydarłam się najgłośniej jak tylko umiałam.Wszyscy zbiegli na dół i zasiedli do stołu.
-Mniam.Jak na jajecznicę,to jest naprawdę dobra.-przyznał Liam.Zaśmiałam się głośno i powróciłam do jedzenia.
Ukratkiem zerkałam na Harr'ego.Dziś był na prawdę bardzo szczęśliwy.Na pewno coś brał,jak nic.-pomyślałam,ale zaraz po tym skarciłam się w myślach,za tak głupie przypuszczenia.
-Emily-zaczął nagle.Zerknęłam na niego,a reszta poszła w moje ślady.-Dziś mamy taką małą imprezę,wiesz z okazji naszej nowej płyty.Będą same ważne osobistości i najsławniejsze gwiazdy,a skoro tak chciałem się zapytać,czy pojechałabyś tam z nami?-wytrzeszczyłam oczy i siedziałam nieruchomo.Gdyby farbowany blondyn mnie nie szturchnął,w ogóle bym nie zareagowała.Zaskoczył mnie tą propozycją.Jeszcze nigdy nie byłam na takiej imprezie gwiazdeczek.Nawet nie wiem jak mam się na takim spotkaniu zachowywać i co mówić.Przełknęłam głośno ślinę,a chłopcy czekali na moją reakcję,zwłaszcza loczek.
-T...Tak.-powiedziałam niepewnie.Tak na prawdę wcale nie chciałam na to iść,ale robię to tylko dla Hazzy.Wiedziałam,że coś pójdzie nie tak.Skompromituję się na całej lini.Niby jestem bardzo śmiałą i otwartą dziewczyną,ale jeśli chodzi o viopowe zabawy...Że tak powiem,nie mam żadnego doświadczenia.Tak bardzo się stresowałam.Po zjedzeniu posiłku,razem z Harry'm poszliśmy do jego pokoju i wsokczyliśmy na jego duże łóżko.Leżeliśmy koło siebie i wpatrywaliśmy się w sufit.Cały czas miałam wizję,jak się upokażam przed Austin'em Mahone,Zack'iem Eforonem,Taylor Swift i jeszcze nie wiadomo przed kim.W pewnym momencie przypomniałam sobie,że nawet nie mam w co się ubrać.Odwróciłam się do Harr'ego i poklepałam go po ramieniu.Zerknął na mnie zmieszany.
-Nie mam co na siebie włożyć.-skitowałam,gestykulując rękoma.Zamyślił się na chwilę.Gapiłam się na niego z miną małego szczeniaczka.
-Ubieraj się...Idziemy na małe zakupy.-pomógł mi wstać.Poszłam ubrać moje czarne trampki i chwyciłam małą torebeczkę.
-Gotowa.-uśmiechnęłam się do loczka.Postanowiliśmy iść na piechotę.Całe szczęście od domu chłopaków do centrum handolwego jest blisko.

           ~*~
Chodziliśmy po sklepach,ale  nie zauważyłam nic fajnego.Już traciłam nadzieję,że coś sobie upatrzę,ale w ostatniej chwili ujrzałam całkiem przyzwoitą kreację.Była na prawdę ładna.A co lepsze,uwielbiałam takie kolory.Podeszłam do sukienki i przyglądałam się przez jakiś czas.Zastanawiałam się dosyć długo.Zdjęłam ją z wieszaka i już miałam iść do kasy,gdy zobaczyłam jej cenę.Od razu odłożyłam ją z powrotem i wróciłam do Harolda.Tyle za jedną głupią sukienkę to lekka przesada.Nie mieści mi się to w głowie.Może biedna jakaś nie jestem,ale nie mogę sobie pozwolić na takie wydatki.Chłopak chyba zauważył co się przed chwilą wydażyło i bez żadnego zastanowienia,chwycił ubranie w swoje dosyć duże ręce i podszedł do kasy.
-Zwariowałeś?!-krzyknęłam na niego,ale on nawet mnie nie słuchał.Przewróciłam oczami i chwyciłam go za mankiet koszuli.-Nie możesz,na mnie wydawać!-szarpnęłam go,żeby na mnie spojrzał.
-Emily,proszę...-podał mi torebkę z sukienką w środku.-To taki prezent ode mnie,dla ciebie.-pocałował mnie w policzek i z uśmiechen na twarzy opuścił sklep.Przygryzłam mocno wargi i głośno oddychając poszłam za nim.Trochę mnie zdenerwował,bo to,że jest gwiazdą i ma masę kasy nie znaczy,że ma ją na mnie wydawać.Sama bym sobie poradziła.Przez cały czas się do niego nie odzywałam.No,ale nie wytrzymałam długo.Po jakiech dziesięciu minutach siedziałam w objęciach Harr'ego w jakieś kawiarni.Niestety przerwano nam tą cudowną chwilę.Parę fanek Styles'a prosiło o autografy i zdjęcia.Niektóre płakały,a inne piszczały.Nie mogłam już tego wytrzymać.Podparłam się łokciem o blat stołu i zamknęłam oczy.Ale i to także mi przerwano.Jakaś rudowłosa dziewczyna walnęła mnie w rękę i spojrzała gniewnie.
-Zostaw go suko!Nie będziesz go wykorzystywać!-wytrzeszczyłam oczy i słuchałam z  otwartą buzią.W końcu się wkurzyłam i rzuciłam jakiąś obelgę.Dziewczyna zbytnio się tym nie przejeła.-Zniszczę się!Zapamiętaj to szmato!-już miałam wstać i przywalić jej tak,aby nie wstała,ale ta zrobiła słodkie oczka i podeszła do Harr'ego.-Harry,bardzo ładnie razem wyglądacie.-pokazała na mnie.Jaka bezczelna i fałszywa.Do mnie pierdoli co innego,a do swojego idola świeci oczami.Zacisnęłam mocno pięści i podejrzewam,że zrobiłam się bardzo czerwona.Posłała mi zwycięski uśmiech i razem ze swoją grupką opuściła pomieszczenie.Trochę się przejełam,bo skoro znalazła się jedna przeciwna mojemu związkowi z Harry'm to na pewno jest ich więcej.Potarłam czoło i odetchnęłam,tym samym uspokajając się.Wypiliśmy z loczkiem kawę i wróciliśmy do domu.Przez cały czas dręczyło mnie dzisiejsze zdarzenie,ale szybko o nim zapomniałam,ponieważ zbliżała się ta piekielna impreza.Poszłam do łazienki i szybko ubrałam podarunek od zielonookiego.Wyglądałam nawet przyzwoicie.Zrobiłam mocy makijaż i zrobiłam sobie loki.Ostatni raz spojrzałam w lustro i wyszłam.Gdy tylko zobaczyłam Hazze stanęłam jak wryta i nie mogłam nic powiedzieć.Wyglądał tak nieziemsko i seksownie.O Boże,dlaczego on jest taki uroczy i przystojny.Uśmiechnęłam się szeroko i podeszłam do chłopaka obejmując go od tyłu.Ten chwycił moje dłonie i przeciągnął mnie na przeciwko siebie.Zjechał mnie wzrokiem i wbił się w moje usta,a ja aż się rozpływałam.Jego  pocałunek był na prawdę bardzo namiętny i słodki.
-Ślicznie wyglądasz księżniczko.-wyszeptał do mojego ucha i złożył pocałunek na mojej szyi.
-Ty też...Harry?-zapytałam niepewnie.Musiałam się dowiedzieć,co tam będzię się działo.
-Tak?
-Jak tam będzie ?-usiadł na łóżku i zaczął opowiadać.Moje oczy przybrały kształt pięciozłotówek i usta się uchyliły.Psia krew.Jestem pewna,że wywinę jakiś numer.Na początku ma być tak oficjalnie i na poziomie,a potem After Party.Na mojej skórze pojawiła się 'gęsia skórka'.
-Spokojnie.To nic takiego.Dasz sobie radę.-pocieszał mnie jak tylko mógł,najlepiej,ale ja i tak strasznie się bałam.Gotowli weszliśmy do salonu i czekaliśmy na resztę.Gdy zeszli tak samo zaszokowali mnie jak Styles.Byli wystrojeni,jaby szli na jakiś bal.Bradzo eleganccy i uśmiechnięci.-Wow.-pomyślałam.Nie spodziewałam się takiego czegoś.Pierwszy raz ich takich widzę.

        ~*~
Wysiedliśmy z limuzyny  i stanęliśmy na czerwonym dywanie.Nigdy jeszcze nie przechadzałam się po takim i nigdy nie pomyślałabym,że kiedykolwiek będę.Wszyscy robili zdjęcia.Przez jakiś kwadrans pozowaliśmy i uśmiechaliśmy się do aparatów.Na prawdę trochę to męczące.Czułam tak wielki stres,a niepotrzebnie.Nie było aż tak strasznie.Chwilę po tem staliśmy na wielkiej sali.Była pięknie udekorowana.Wszędzie był ktoś znany.Widziałam Miley Cyrus,Selenę Gomez,Demi Lovato,Zack'a Efrona i mojego ulubionego aktora Paul'a Walker'a.Nie wytrzymałam.Musiałam do niego podejść.Uwielbiałam go i niedarowałabym sobie gdybym nie wzięła od niego autografu.Zbliżyłam się do niego,a ten serdecznie się do mnie uśmiechnął.
-Cześć...Ja..Umm...Jestem twoją wielką fanką i chciałam prosić...-nie wiedziałam ja mam się do niego odnosić.Byłam cała czerwona i jąkałam się jak jakaś głupia.Zapewne teraz myślał sobie,że jestem jakąś nawiedzoną psychofanką i rzucę mu się na szyję przy najbliższej okazji.Podałam mu kartkę i długopis.Chłopak podpisał mi papierek i oddał mi z wielkim uśmiechem.
-To ty jesteś tą dziewczyną Styles'a?-zapytał podając mi kieliszek z szampanem.Pokiwałam twierdząco głową i wypiłam zawartość szklaneczki.-No nieźle.-pochwalił mnie.Trochę się speszyłam,ale wtopa.Taka kompromitacja.Cały czas ze sobą rozmawialiśmy.Dużo się o nim  dowiedziałam.To niesamowity mężczyzna.Po tem dołączył do nas Vin Diesel.Jego też bardzo lubiłam.Nieposiadałam się z radości,że mogę zobaczyć moich idoli.
-Emily!-usłyszałam jakiś głos.A mianowicie głos Harr'ego.Całkowicie o nim zapomniałam.Chciałam odwrócić wszystko w żart.Odwróciłam się do niego z wielkim bananem na twarzy i zrobiłam słodkie oczka.

Podeszedł do nas i przywitał się z moimi towarzyszami.Ku mojemu zdziwieniu nie był na mnie ani trochę zły.
-Kochanie musisz mi towarzyszyć.-złapał mnie za dłoń i pociągnął w jakąś stronę.
-Pa chłopaki.-krzyknęłam i kierowałam się za loczkim.Nie wiedziałam gdzie idziemy.Wszystkie gwiazdy mieniły mi się przed oczami.Selena Gomez do mnie pomachała.Myślałam,że zemdleję.Oczywiście odmachałam.Chłopak przeprowadził mnie przez jakąś przebieralnię,a po tem staliśmy na dosyć wysokiej platformie.Nie wiedziałam co się dzieje.Flesze aparatów dawały po oczach.Obok mnie stał Liam,a dalej reszta zespołu.Harry podszedł do miktofonu i przemówił do zgromadzonych i mediów.Stałam jak wryta i nie mogłam sie poruszać.Przerażenie i strach przeszyły mnie od środka.Poczułam czyjąś rękę na swoich plecach.Podniosłam wzrok i zobaczyłam Payn'a.Puścił mi oczko i kazał głęboko oddychać.
-Moi drodzy,jak wiecie wydajemy nową płytę!-zwrócił się do wszytskich mój chłopak.-Z tej okazji przyprowadziłem na tą imprezę moją dziewczynę.-odwrócił się do mnie i wystawił rękę.Chciałam do niego podejść,ale nie dałam rady.Liaś chwycił mnie w pasie,delikatnie uniósł ku górze i postawił koło zielonookiego.Przytulił mnie i pocałował w policzek.-Kocham ją.Jest najlepszym prezentem jaki mnie spotkał.-poczułam jak pojedyncza łza spłynęła po moim gorącym policzku.On był taki słodki.Pokazał przed całym światem,że się mnie nie wstydzi i na prawdę mnie kocha.Spojrzałam w jego piękne oczy,przepełnione szczęściem i miłością.Chłopak koniuszkiem palców,starł mokrą ciecz z mojego policzka i wyszeptał cicho 'Moja księżniczko...Kocham cię'.
-A ja kocham ciebie.-wyszeptałam.Wszyscy zaczęli bić brawo.Nie mogłam w to uwierzyć.Miałam najcudowniejszego chłopaka na świecie.Nawet zapomniałam już o moim ojcu.Nie przejmowałam się niczym.Liczył się tylko on.Byłam tylko ja i on.Zeszliśmy ze sceny i wmieszaliśmy się w tłum.

            ~*~
Było już po północy.Teraz dopiero zaczęła się prawdziwa impreza.Razem z Harry'm przetańczyłam chyba osiem piosenek i wcale nie byłam zmęczona.Niestety mój chłopak opadał z sił.Podeszliśmy do baru i zamówiliśmy drinki.Piliśmy jeden za drugim.W pewnym momencie podeszła do nas jakaś blondynka imieniem Nensy i zaprosiła loczka do tańca.
-Idź.-powiedziałam,gdy zauważyłam zakłopotanie w jego oczach.Pocałował mnie czule i ruszył na parkiet.Niedługo po tem dosiadł się do mnie Paul.Wypijaliśmy wszystkie drinki stawiane na blacie i ciągle się śmialiśmy.Styles długo nie wracał.Później przypałętał się Niall i tak we trójkę pochłanialiśmy alkohol. Mijała czwarta nad ranem,a my byliśmy tak wstawieni,że ledwo mówiliśmy.
-Kocham cię Emilia.-Horan bełkotał pod nosem i przytulał mnie.Walker posyłał mi śmieszne spojrzenia i opowiadał coś niezrozumiale,a ja...Ach,a ja podrygiwałam w rytm piosenek.Nie chciało mi się tak bezczynnie stać.
-Wbijamy na parkiet?-zapytałam chłopaków z nadzieją,że się zgodzą.
-Ja raczej nie dam rady.-pomachał bezwładnie mój idol.-Idźcie sami.-posłał mi krzywy uśmiech.Nie czekałam długo.W mgnieniu oka wywijałam z Nieller'em.Bawiłam się świetnie,dopóki ktoś mi nie przeszkodził.Nad sobą zobaczyłam złego Harolda.Złapał mnie za rękę i bez mojego pozwolenia wyprowadził mnie z klubu.Chwiejnym krokiem,szłam za nim do limuzyny.Posadził mnie koło siebie i nieodzywał się ani słowem.Ja też nie miałam mu nic do powiedzenia.Przecież nic nie robiłam,tylko tańczyłam.O co mu w ogóle chodziło.Nie miałam zamiaru mu się tłumaczyć,ani przepraszać.Siedzieliśmy w ciszy,którą on przerwał.
-Co to miało być?!-był zdenerwowany,ale niby za co?!To ja powinnam się na niego obrazić za to,że zostawił mnie z tą ździrą.Wzruszyłam ramionami i siedziałam odwrócona do niego.-Emily!
-No co!?-wydarłam się.Miał do mnie jakieś pretensje,ale ja także.
-Zachowałaś się okropnie...Upiłaś się i tańczyłaś z Niall'em!-wymieniał,a ja aż poczerwieniałam ze złości.To jemu można było szlajać się z kim chce,a ja nie mogłam nawet z jego przyjacielem.
-Ach,czyli jak tym mnie zostawiłeś i nie wróciłeś to było fair?!-wrzeszczałam na niego jak opentana.
-Sama mi na to pozwoliłaś-przypomniał.
-Och,zamknij się już.-spionurowałam go wzrokiem.Zapadła cisza.Siedzieliśmy zdala od siebie i patrzeliśmy w jeden punkt.Chłopacy nie przychodzili,więc musieliśmy czekać aż się wybawią.Myślałam,że jak trochę się rozluźnię,to lepiej się poczuję,a że trochę wypiłam to przecież nic takiego.Tylko mnie zdenerwował.
-Przepraszam.-usłyszałam głos loczka.Nic nie odpowidałam.Chłopak usiadł na przeciwko mnie i spojrzał w moje oczy.-Ja nie chciałem...
-Chciałeś!-przerwałam mu.
-Nie...Po prostu trochę było mi smutno,że nie zechciałaś mnie nawet poszukać.-spóściłam głowę.No tak wcale o tym nie pomyślałam.On pewnie czekał,aż się w końcu nim  zainteresuje,a ja wolałam przesiadywać z kim innym.Złapałm jego twarz w dłonie i wpatrywałam się w jego zielone tęczówki.
-To ja przepraszam.-wyszeptałam i pocałowałam go najdelikatniej jak tylko potrafiłam.


_____________________
I jest rozdział...Co o nim sądzicie.?? Nawet długi mi wyszedł...Tak dla jasności w moim opowidaniu Paul Walker żyje...:) Pozdrawiam...<3