czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 9 ♥

Trwaliśmy z Harry'm w namiętnym pocałunku,ale niestety został on przerwany.Do auta wparowali pijani chłopcy i cały czas śmiali się jak głupki do sera.Obok mnie usiadł Niall,a na przeciwko Louis.Chciało mi się z nich śmiać.Wyglądali jakby wrócili z jakieś wojny.Oparłam głowę o ramię Styles'a i zamknęłam oczy.Czułam jak loczek gładzi moje włosy i pomrukuje jakąś melodię.Żałowałam tego jak się zachowałam.Było mi tak bardzo wstyd.Jestem głupia!Nienawidzę siebie za to,co niedawno zrobiłam.Jebana egoistka ze mnie.Nie dziwię się,że Harry się wkurzył.Na jego miejscu też bym tak postąpiła.Ja nigdy nie chciałabym być tak potraktowana.To dlaczego zrobiłam to mojemu chłopakowi?!Dalej obwiniałam bym się,gdyby nie to,że szanowny Tomlinson wpadł twarzą prosto w moje krocze.Szybko zrzuciłam go z siebie i skarciłam go wzrokiem.
-Zwariowałeś?!-wydarłam się na niego,a reszta patrzała na nas z wielkim rozbawieniem.Co za idioci.Przecież nie było z czego się śmiać.
-Prze...przepraszam...Ja chyba przysnąłem.-zaczął się tłumaczyć.Był totalnie zalany.Ledwo zrozumiałam te jego bełkotanie.
-To teraz lepiej nie zasypiaj,bo następnym razem nie ręczę za siebie!-pogroziłam mu i spojrzałam na Harolda.Na jego twarzy malowało się zdziwienie,a za razem rozbawienie.-Nawet nie próbuj!-uciszyłam go,gdy chciał coś powiedzieć.Wiedziałam,że będzie to coś z czego raczej się nie ucieszę.Byłam zła.Sama nie wiem dlaczego?Przecież on nie zrobił tego umyślnie.Jestem skończoną idiotką!Nie cierpię siebie.Przez resztę drogi do domu,nie odzywałam się do nikogo.W całej limuzynie śmierdziało alkoholem,także ode mnie.Gardzę tym zapachem ,chociaż wiele razy się z nim spotkałam.Może nie jestem nałogowym alkoholikiem,ale zanim spotkałam Styles'a lubiłam ostro 'dać czadu'.Zawsze byłam niegrzeczną dziewczyną,ale tych pięciu przygłupów mnie zmieniło.Lubiłam ich,byli dla mnie jak rodzina.Taka prawdziwa,a nie udawana.Przypomniało mi się ostatnie spotkanie z ojcem.Jak on w ogóle śmiał mi się pokazywać na oczy.Tyle lat go nie obchodziłam,liczył się tylko ten jebany Justi'nek,a teraz nagle przypomniał sobie,że istnieję.Coś tu zalatuje i nie mówię teraz o piwsku i drinkach.Jak ja go nienawidzę.Jest dla mnie nikim...Zwykłym śmieciem.Jeśli myśli,że z nim wyjadę to jest w ogromnym błędzie.Tu jest mój dom i nie mam zamiaru go opuszczać.

          ~*~
Weszliśmy do willi i każdy poszedł w swoją stronę,a właściwie poczołgał.Tylko Harry i Liam byli trzeźwi.Szkoda,że tego samego nie mogę powiedzieć o sobie.Poszłam do pokoju loczka i rzuciłam się na łóżko.Nie miałam na nic siły.Byłam zła na siebie,że jestem aż tak lekko myślna.Wstałam z miejsca i zaczęłam zdejmować moją sukienkę.Stałam tyłem do drzwi i nawet nie zauważyłam kiedy do pokoju przyszedł zielonooki.Byłam w samej bieliźnie i całkiem nieświadoma tego,że jestem obserwowana zaczęłam wywijać pupą.Robiłam to z gracją,podśpiewując sobie pod nosem.Nagle poczułam duże ręce na swoich biodrach.Wiedziałam,że należą do Hazzy.Odwróciłam się w jego stronę i zatopiłam się w jego czarodziejskich tęczówkach.
-Jesteś taka seksowna.-powiedział i oblizał dolną wargę.Dobrze wiedziałam,że go pociągam i ma na mnie chrapkę.Zaśmiałam się pod nosem i zarzuciłam ręce na jego szyję.Zbliżyłam się do jego twarzy i złożyłam namiętny pocałunek na jego malinowych ustach.W odpowiedzi usłyszałam tylko ciche jęknięcie.Moje oczy były na wysokości jego torsu.Podniosłam się na palcach i zassałam skórę za uchem chłopaka.Ten tylko syknął z bólu,a ja wyszczerzyłam do niego ząbki.Jego ręce pieściły moje półnagie ciało.Ponownie wbiłam się w jego usta.Harry złapał mnie za pośladki i posadził sobie na biodrach.Oplotłam go nogami w pasie i włożyłam swoje dłonie w jego loki.Nasze pocałunki były coraz bardziej zachłanne.Uśmiechnęłam się w jego usta.
-Idę się myć.-cmoknęłam go i wyrwałam się z mocnego uścisku.Widziałam smutek na jego twarzy.Lubiłam go denerwować.Weszłam do łazienki i ściągnęłam bieliznę.Wzięłam szybki prysznic i ubrałam na siebie koszulkę Styles'a i majtki w koronkę.Uśmiechnięta od ucha do ucha weszłam do pokoju i zerknęłam na łóżko.Ku mojemu zdziwieniu loczek nie spał.Powoli podeszłam do niego i uśmiechnęłam się.Niestety nie zwracał na mnie uwagi,tylko przeglądał coś w laptopie. Chciałam zobaczyć co jest tam takiego ciekawego,ale uprzedził mnie.Wstał na równe nogi,podnosząc przy tym urządzenie.Postawił na szafce i pokazał mi ręką,że mam podejść.Zrobiłam o co prosił i wbiłam oczy w wyświetlacz.To co tam zobaczyłam było...Było żenujące i kompromitujące.Było to zdjęcie moje i Harr'ego. Uchwycili chwilę,gdy chłopak wyciągał mnie z klubu kompletnie pijaną.
-Widzisz?! Tak właśnie kończą się takie głupie zabawy!-był zły.Z resztą ja też nie byłam zadowolona.
-Jezu...!! Przepraszam.Nie chciałam.-wydarłam się.Nie mogłam w to uwierzyć.Oni są dosłownie wszędzie i zrobią wszystko,żeby tylko ośmieszyć człowieka.Grr...Jak ja nie lubię takich ludzi.Irytują mnie.
-Przeprosiny,nie cofną czasu!-loczek chodził wokół mnie i machał rękoma jak jakiś dzikus.Nie wiedziałam co powiedzieć.Przecież on miał rację.
-Tak wiem...Ale i tak chciałam przeprosić...-zatrzymał się na chwilę,ale tylko po to,żeby do mnie podejść.Szczerze mówiąc bałam się go.Jeszcze nigdy nie widziałam Styles'a takiego wściekłego.Złapał moje nadgarstki i przycisnął do ściany.Co w niego wstąpiło?!
-Ału...To boli.Puść!-próbowałam się wyswobodzić,ale nie miałam z nim  szans.Był o wiele silniejszy.-Powiedziałam puść!-tym razem to ja byłam tą złą.Nie pozwolę sobie na takie traktowanie.Nie znałam mojego chłopaka od takiej strony.Na pozór kochany i czuły,a tak na prawdę dupek bez uczuć. Hazza odsunął się ode mnie i zakrył twarz w dłoniach.Nie wiedziałam co mam zrobić.Podejść do niego i mocno przytulić.Czy uciec jak tylko umiem najszybciej?Te pytania wirowały w mojej głowie.
-Przepraszam...-usłyszałam cichy szept.Nie ruszyłam się z miejsca,za bardzo się bałam.-Ja...Ja nie wiem co we mnie wstąpiło.-spojrzał na mnie.Po jego policzku spływały łzy.Szybko podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.Ten objął mnie ramieniem i płakał w moje włosy.
-Cśś...Już w porządku.-spojrzałam w jego oczy.Były całe spuchnięte i czerwone.Jeszcze nigdy nikt przeze mnie nie płakał.Tym bardziej chłopak.Zazwyczaj to ja ryczę przez jakichś dupków.Teraz było odwrotnie.Coś w moim sercu mówiło,że Harry jest dla mnie idealny.Taki czuły i kochany.
-Nic nie jest w porządku!Jestem skończonym idiotą!-odsunął się na jakiś metr ode mnie i złapał się za głowę.
-Przestań!Bo się obrażę! Nie jesteś idiotą.-krzyknęłam i podeszłam do loczka.Nie mogłam znieść tego jak się zachowywał.-Kocham cię!Rozumiesz?!-odsłoniłam jego twarz.Nie czekając na  odpowiedź,wbiłam się w jego usta.Na początku nie odwzajemniał pocałunku,ale potem pogłębiał go.Odessałam się od niego i przytuliłam się w goły tors Styles'a.
-Ja też cię kocham.-szepnął do mojego ucha,a kąciki moich ust podniosły się ku górze.Jego uścisk był bardzo mocny,tak jakby bał się,że zaraz się rozpłynę.-Zostań!-powiedział.
-Na zawsze.-zielonooki musnął mój policzek i powoli przesuwał się w stronę łóżka.Delikatnie ułożył mnie na mięciutkim materacu i cmoknął w czoło.Ostatni raz spojrzał w moje oczy i zniknął za drzwiami od łazienki.Przewróciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy.Tak jak się spodziewałam.Od razu odpłynęłam do krainy Morfeusza.

          ~*~
Rozciągnęłam się i otworzyłam powieki.Musiałam kilkakrotnie zamrugać,aby przyzwyczaić się do światła dziennego.Obróciłam się w drugą stronę,mając w zamiarze obudzić Harr'ego,ale jego już nie było.Wygramoliłam się z miejsca i podeszłam do mojej walizki.Wyjęłam z niej buraczkowy Top i luźne dresy.Włosy zaczesałam w wysokiego i niezbyt zgrabnego koka.Umyłam zęby i ochlapałam zaspaną jeszcze twarz.Gotowa,zeszłam na dół w poszukiwaniu ukochanego.Głowa bolała mnie z każdym nieprzemyślanym ruchem.Mogłam tylko modlić się,żeby chłopcy mieli jakieś tabletki.Rozejrzałam się po salonie,ale zastałam tam tylko pustkę.Gdzie on jest?-powiedziało moje drugie ja.Na paluszkach weszłam do kuchni i ujrzałam Styles'a.Stał do mnie tyłem i robił spaghetti?On i kuchnia,równa się demolka.Najciszej jak tylko umiałam,zaszłam go od tyłu i mocno przytuliłam.Poczułam jak jego ciało się naprężyło,pod wpływem mojego dotyku.Złapał mnie za nadgarstki i przeciągnął tak,że teraz stałam na przeciw niego.
-Jak się spało księżniczko?-zapytał,całując moją szyję.
-Wspaniale!..Ał...-podskoczyłam.Loczek uśmiechnął się łobuzersko i pocałował miejsce zaczerwienienia.Głupek zrobił mi malinkę.Jak ja się teraz gdzieś pokażę.Ludzie pomyślą o mnie nie wiadomo co.Hazz wyminął mnie i powrócił do robienia posiłku.
-Harry?-usiadłam na stole i splotłam palce.
-Yhym.-mruknął tylko,ale nie raczył na mnie spojrzeć.
-Ja...Ja na prawdę przepraszam za wczoraj.-odwrócił się w moją stronę i niepewnym krokiem podszedł do blatu.
-To ja przepraszam...Niepotrzebnie się uniosłem.-chwycił moją twarz w swoje duże dłonie i wbił się w moje usta.Całował tak jakby bał się,że mnie skrzywdzi.Usłyszeliśmy odchrząknięcie.Oderwałam się od loczka i zerknęłam przez ramię.W drzwiach stał...Justin?!?! Skąd on wiedział,gdzie ja jestem?Po co tu przylazł?Szybko zeskoczyłam ze stołu i przybrałam grobową minę.Moje ręce zacisnęły się w pięści,a twarz przybrała czerwony kolor.Dobrze,że Styles mnie trzymał,bo nie wiem co bym zrobiłam.Zapewne już dawno okładałabym mojego 'brata'.
-Zgubiłeś się?!-krzyknęłam,a on niewzruszony przekroczył próg drzwi.
-Nie.-pokazał rząd bialutkich zębów.-Przyszedłem po ciebie.-Po mnie?! Chyba go coś boli.Za żadne skarby z nim nie pójdę.Co on sobie wyobraża.W tym nowym domu,stracił rozum.Zaśmiałam się kpiąco i kątem oka zerknęłam na Harr'ego.Był zdezorientowany i ...Zły? Ale dlaczego?A no tak,przecież nie przedstawiłam mu mojego brata.Teraz na pewno sądzi,że to mój były,czy coś.
-Pojebało cię!-pokręcił głową i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.-Nigdzie z tobą nie pójdę...A i przekaż ojcu,że może już wracać do 'Slamsów'.-Byłam tak zła,że najchętniej obiłabym tą jego paskudną buźkę.
-Dałabyś już spokój...-miałam dać spokój...Moje niedoczekanie.
-Och.Zamknij się już-uciszyłam go.Nie mogłam tego słuchać.-Wyjdź już.Przekaż mamie,że wrócę dopiero jak wyjedziecie!-zrobiłam sztuczny uśmiech i czekałam,aż wyjdzie.Gdy 'mój gość' opuścił dom chłopaków,bezwładnie opadłam na krzesło.Harry przyglądał mi się z wielkim znakiem zapytania nad głową.
-Właśnie miałeś okazję poznać mojego jebanego braciszka.-powiedziałam sarkastycznie i podparłam głowę na łokciach.Chłopak ukląkł przede mną i złapał mnie za dłonie.Położył głowę na moich kolanach i nic nie mówił.W sumie to i lepiej,nie miałam ochoty na dyskusje na temat mojej rodzinki.Właściwie to nie było o czym mówić.
-Wiesz,co może dla rozluźnienia wyjdziemy gdzieś...Tylko ty i ja.-wyjechać?!Nie wiedziałam co powiedzieć.Zamknęłam oczy i wstrzymałam oddech.
-Ja...sama nie wiem.-zająknęłam się.
-Księżniczko!Obiecuję,że nigdy nie zapomnisz ty paru dni...Już nawet mam pomysł,gdzie się wybierzemy.-cmoknął mnie w dolną wargę i powrócił do robienia obiadu.
-Skoro tak...To się zgadzam.-wstałam z miejsca i poszłam do pokoju.Położyłam się na łóżku i zastanawiałam się,gdzie chce zabrać mnie ten wariat.Po nim można spodziewać się wszystkiego.Nawet nie spostrzegłam się kiedy zasnęłam.

                                              ...~~~~~~~~~~...
Cześć!! No więc tak...Dziś miałam bardzo ciężki dzień i  po prostu nie wiedziałam co napisać.Siedziałam przed monitorem i czekałam na przypływ jakichkolwiek pomysłów.Zacięłam się w połowie rozdziału i ogarnęła mnie pustka.Sama nie wiem jak zdołałam dokończyć ten rozdział...No i jeszcze Święta...Trochę źle się czułam,wiecie jak to jest....:) Mam nadzieję,że rozdział nie jest taki zły? Pozdrawiam i zapraszam do komentowania..:*



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz