Staliśmy w
odprawie i niecierpliwie skakaliśmy z nogi na nogę.Nie miałam zielonego pojęcia
gdzie Styles mnie zabiera.Powiedział tylko,że będę zachwycona,a skoro tak to
już nie mogę się doczekać,aż w końcu dowiem się prawdy.Trochę się bałam,że
wywiezie mnie nie wiadomo,gdzie.Może jestem zbyt przewrażliwiona,ale
trudno.Taki już mój charakter i nic,ani nikt go nie zmieni.W końcu po długich
męczarniach doczołgaliśmy się do samolotu i zajęliśmy swoje miejsca.Nie
przepadałam za tego typu transportem,ale lepsze to niż ciąganie się
samochodem.Harry ciągle się do mnie uśmiechał,a czasami puszczał oczko.Był taki
słodki i kochany.Chciałam powiedzieć mu,że bardzo go kocham i jestem mu
wdzięczna za takie wakacje,ale nie dane mi było nawet otworzyć ust.Jakieś
dziewczyny zaczęły piszczeć i pojedynczo podchodziły do mojego chłopaka po
autografu i wspólne zdjęcia.Zrobiłam się trochę zazdrosna,gdy jedna z fanek
dała loczkowi całusa w policzek.Wiedziałam,że to tylko głupi buziak,ale i tak
zrobiłam się cała czerwona ze złości.Łypnęłam na nią wzrokiem i odwróciłam się
w stronę okna.Miałam tego dość.Nienawidzę natrętnych fanek.Dobrze wiedziała,że
wszystko widzę i zrobiła to celowo,żeby mnie rozzłościć.Mój towarzysz chyba
zauważył moje zachowanie,bo od razu odwrócił się w moją stronę i położył głowę
na moim ramieniu.Nie zwracałam na niego uwagi.Zielonooki delikatnie całował mój
obojczyk,ale ja i tak zostałam nieugięta.
-Oj moja
kochana zazdrośnico-szepnął,przygryzając płatek mojego ucha.Odsunęłam go od
siebie i wpatrywałam się w widoki.
-Nie jestem
zazdrosna!-skwitowałam.Oczywiście to było kłamstwo.
-Do
prawdy?-chwycił mój podbródek i spojrzał w moje błękitne oczy.Próbowałam
odwrócić wzrok,ale jego tęczówki były tak hipnotyzujące,że to było po prostu
niewykonalne.
-Tak!-upierałam
się przy swoim.Nie mogłam mu pokazać,że jestem jakąś głupią
zazdrośnicą.Wyszarpnęłam się z jego uścisku i podparłam głowę na otwartej
dłoni.
-Ej,to tylko
fanki-złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie.Chciałam się wyrwać z
jego uścisku,ale był silniejszy.Przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej i
całował w czubek głowy-Kocham tylko ciebie-zniżył twarz do mojego poziomu i
wbił się w moje usta.Przez chwilę myślałam,że się rozpłynę,ale potem
otrzeźwiałam i mocno go odepchnęłam.Skrzyżowałam ręce i ustawiłam usta w cienką
linę.
-Nie byłam
zazdrosna!-Hazza głośno się zaśmiał i wytrzeszczył oczy.
-Nawet
troszeczkę?
-Ani
trochę-zbliżył się do mnie i pocałował mnie w czubek nosa.Obserwowałam go i
czekałam na kolejny ruch.Później jego usta wylądowały na mojej szyi,a na końcu
na moich malinowych wargach.Całował bardzo zachłannie i namiętnie.Rozchyliłam
usta i zatopiłam dłonie w jego lokach.Jego język wędrował po moim
podniebieniu,delikatnie muskając zęby.Nasze języki toczyły zawziętą wojnę,którą
oczywiście wygrałam.Odessałam się od chłopaka i odwróciłam się do okna.
-Może
trochę-powiedziałam po paru minutach.
-Co?-Styles
był zdezorientowany i zdziwiony moją wypowiedzią.
-Jajko! ...
Przyznaję,byłam troszeczkę zazdrosna-powiedziałam-Ale tylko trochę-dodałam
szybko.
-Wiedziałem-zaśmiał
się i pocałował mnie w policzek-Jestem tylko twój-położyłam się na jego
ramieniu i zamknęłam oczy.Od razu odpłynęłam do krainy Morfeusza.
~*~
-Mogę już to zdjąć?-zapytałam,trzymając Harr’ego za rękę.
~*~
-Mogę już to zdjąć?-zapytałam,trzymając Harr’ego za rękę.
-Tak-gdy
tylko to usłyszałam,zerwałam z oczu czarną przepaskę i zobaczyłam przepiękny
dom.Był niesamowity.Przed drogą stała złota brama,posiadłość była ozdobiona
zielenią i kolorowymi kwiatami.Dach był czerwony,a ściany bialutkie jak
prześcieradło.Wszystko do siebie pasowało.Za posiadłością stało wielkie
drzewo,a do jego gałęzi przymocowana była huśtawka.Cały czas zamykałam i
otwierałam oczy z niedowieżenia.
-Tu jest ...
–szukałam odpowiedniego słowa-Cudownie-Harry złapał mnie w pasie i wtopił twarz
w moje włosy.
-Witaj w
Holmes Chapel –wytrzeszczyłam oczy.Nigdy tu nie byłam.Wiedziałam też,że tu
wychowywał się Styles.
-Przywiozłeś
mnie do swoich rodziców?!-nie mogłam w to uwierzyć.Nie byłam przygotowana na to
spotkanie.Nawet nie wiedziałam jak mam się zachować.Co powiedzieć.Stałam jak
sparaliżowana i nie mogłam się ruszyć.Przerażała mnie myśl,że za parę minut
stanę w progu domu państwa Styles.
-A czy to
jakiś problem?-w jego głosie wyczułam smutek i zdziwienie.Nabrałam powietrza do
płuc i ze świstem je wypuściłam.
-Nie ... Nie
tylko ja nawet nie wiem jak się zachować-powiedziałam i zamknęłam oczy.
-Spokojnie. Bądź
sobą-złożył pocałunek na moich ustach i pociągnął mnie za sobą.Zanim się
obejrzałam już stałam pod drzwiami.Harry zadzwonił dzwonkiem i czekał aż ktoś
nam otworzy
|
~~
|
-Dzi ...
Dzień dobry-wyjąkałam i przybliżyłam się do loczka.Kobieta zmierzyła mnie
wzrokiem i wyszczerzyła do mnie zęby.Nie spodziewałam się takiej
reakcji.Myślałam,że mnie nie polubi i każe wracać skąd przyszłam.
-Cześć!-chwyciła
mnie za ramiona i delikatnie przyciągnęła do siebie,a już po paru sekundach
stałam w jej delikatnych objęciach.Zza jej ramienia zobaczyłam,że Harry się do
mnie uśmiecha i pokazuje kciuki-Wejdźcie do środka-poleciła-Jak się cieszę,że
mnie odwiedziliście.Zaraz zrobię obiad.
-Emily,to moja mama,Anne-pokazał w stronę czarnulki-Mamo! A to jest Emily,kobieta mojego życia-zachciało mi się śmiać,bo już nikt tak nie mówi,ale z drugiej strony bardzo mi się to spodobało.
-Emily,to moja mama,Anne-pokazał w stronę czarnulki-Mamo! A to jest Emily,kobieta mojego życia-zachciało mi się śmiać,bo już nikt tak nie mówi,ale z drugiej strony bardzo mi się to spodobało.
-Miło
mi-skwitowałam wchodząc do salonu.
-Mnie także
kochana-przyjrzała mi się uważnie-Jesteś śliczna i dobrze wychowana,mój syn
dobrze trafił-kątem oka spoglądała na zielonookiego.Moje policzki po raz
kolejny przybrały kolor czerwony-Nareszcie-dodała i pokręciła głową.
-Mamo!-odsyknął
Hazza siadając na jednym z foteli.
-Idę coś
przygotować,a wy się rozgośćcie-ostatni raz zerknęła na mnie i zniknęła w
kuchni.Rozejrzałam się po pokoju gościnnym i zauważyłam,że robi tak samo
zdumiewające wrażenie jak na zewnątrz.Ściany o kolorze łososiowym doskonale
pasowały do mebli.Na sporym stojaku ustawiony był ogromny telewizor.Cały pokój
był obwieszony zdjęciami całej rodziny.Na podłodze był mięciutki dywan,a na nim
mała ława.Wokół niej stała sofa,a obok trzy fotele.
-Będziesz
tak stała?-usłyszałam nagle głos Styles’a. Całkiem zapomniałam,że jestem z nim w
jednym pomieszczeniu.Potrząsnęłam głową i zerknęłam na chłopaka.Pokazał gestem
ręki,że mam do niego podejść.Uczyniłam jego prośbę i od razu wylądowałam na
jego kolanach.Zawiesiłam dłonie na jego szyi i spojrzałam w jego zielone
tęczówki.
-Mówił ci
ktoś,że jesteś szalony?-zaśmiał się pod nosem.
-Już to
gdzieś słyszałem-oparł czoło na mojej skroni i przytulił mnie do
siebie-Chyba nie jesteś zła?-nie byłam
zła,ale mógł mnie poinformować,że jedziemy do jego rodziców.Przymknęłam powieki
i zagłębiłam palce w jego bujnych lokach.
-Nie,ale
mogłeś chociaż coś wspomnieć.
-To miała
być niespodzianka-pocałował mnie w policzek i uniósł do góry.Zacisnęłam ręce na
jego karku i pisnęłam.Zaczął się ze mną obracać.Przez to wszystko zrobiło mi
się niedobrze.
-Harry ...
proszę postaw mnie na miejsce-momentalnie się zatrzymał i odstawił mnie na
ziemię.Złapał mnie za rękę i pociągnął na górę,po drewnianych schodach.Na
piętrze były cztery pokoje.Szliśmy przez korytarz,aż do ostatnich drzwi i
weszliśmy do środka.Pokój był na prawdę
bardzo ładny.Wszystko do siebie pasowało.Od razu domyśliłam się,że to pokój
Styles’a.Na samym środku stało duże łóżko,starannie pościelone.Poduszki i
kołdra były czarne i niedawno wyprane,bo do samych drzwi dochodził piękny
zapach fiołków.Podeszłam do łóżka i usiadłam na jego skrawku.Nawet nie
zauważyłam kiedy Harry przyciągnął do niego nasze walizki.Na szafce nocnej
zobaczyłam ciekawą fotografię.Był na niej Hazza i jakaś ładna dziewczyna.
-To moja
siostra,Gemma-usłyszałam za sobą głos.Odwróciłam się do chłopaka i posłałam mu
szeroki uśmiech.
-Podobna do
ciebie-podsumowałam i w stałam z miejsca podchodząc do Styles’a. Chwyciłam jego
twarz w dłonie i wbiłam się w jego usta.Całował bardzo delikatnie,jakby bał
się,że mnie skrzywdzi.Chwycił mnie za pośladki i uniósł sadzając na jego
biodrach.Oplotłam go nogami i złapałam się jego koszulki.Nasze pocałunki
stawały się bardzo zachłanne.Walczyliśmy z pożądaniem jak dwa lwy bijące się o
kawałek mięsa.Harry chwycił róg mojej koszulki i jednym pociągnięciem pozbył
się jej z mojego ciała.Oczywiście nie byłam mu dłużna i już po chwili oboje
byliśmy pół nadzy.Loczek położył mnie delikatnie na łóżku i całował moją
szyję.Zamknęłam oczy i przygryzłam wargę.Poczułam,że majstruje przy moim
zapięciu od stanika.Gwałtownie otworzyłam oczy i odsunęłam go od siebie.Harry
był moim chłopakiem,ale wstydziłam się przy nim rozebrać.
-Coś nie
tak?-wydobyło się z jego ust.Odwróciłam głowę do okna i położyłam dłoń na jego
policzku.
-Przepraszam,ale
to jeszcze nie czas-nie wiedziałam jak mam mu to wytłumaczyć.Po prostu nie
byłam gotowa.Nie potrafiłam po tak krótkim czasie znajomości,uprawiać z nim
seks.
-Nie to ja przepraszam.Jestem zbyt nachalny-położył się obok
mnie i wpatrywał się w sufit.
-Wcale
nie-wstałam z materaca i chwyciłam moją koszulkę.Przeciągnęłam ją przez swoje
ciało i podniosłam ubranie loczka.Podałam mu je i czekałam aż się ubierze.
-Może,gdzieś
wyjdziemy?-zapytałam.Nie chciałam siedzieć w domu.
-Jasne-wstał
i nałożył na siebie koszulkę.
Zeszliśmy na dół i poinformowaliśmy Anne,że wychodzimy. Dzisiejszy dzień był bardzo ładny.Słońce świeciło,a ptaki śpiewały siedząc na drzewach.Szliśmy ulicą i rozglądaliśmy się na wszystkie strony.Muszę przyznać,że w Holmes Chapel jest ślicznie.Harry ściskał moją dłoń w swojej i koniuszkiem palców masował moje kostki.Jego dotyk działał na mnie uspokajająco.
Zeszliśmy na dół i poinformowaliśmy Anne,że wychodzimy. Dzisiejszy dzień był bardzo ładny.Słońce świeciło,a ptaki śpiewały siedząc na drzewach.Szliśmy ulicą i rozglądaliśmy się na wszystkie strony.Muszę przyznać,że w Holmes Chapel jest ślicznie.Harry ściskał moją dłoń w swojej i koniuszkiem palców masował moje kostki.Jego dotyk działał na mnie uspokajająco.
-Co powiedziałeś
chłopakom?-zapytałam.Loczek spojrzał na mnie i zmarszczył brwi-Nie mieli nic
przeciwko?
-Powiedziałem,że
wyjeżdżam z tobą na parę dni-posłał mi szeroki uśmiech i odwrócił
wzrok.Chciałam mu odpowiedzieć,ale nie zdążyłam.Przede mną wybiegła spora grupka fanek i rzuciły się
na bezbronnego Styles’a. Odeszłam na bok i przyglądałam się temu wszystkiemu z
daleka.Teraz dochodzę do wniosku,że bycie popularnym wcale nie jest takie
fajne jakby się wydawało.Kiedyś jak byłam mała marzyłam,żeby każdy o mnie słyszał,żeby
wszyscy mnie wielbili i zwracali się z honorem,ale niestety los sprawił,że
jestem tym kim jestem.
-Dziwny
widok co?-usłyszałam głos koło ucha i gwałtownie odskoczyłam.Serce biło mi
z podwójną prędkością.Podniosłam wzrok i
zobaczyłam wysokiego chłopaka.Był bardzo przystojny.Jego włosy w kolorze słońca były ładnie zaczesane do tyłu.Miał
jasną cerę,a oczy błękitne jak ocean.Ubrany w czarne spodnie dopasowane do
ciała i szary T-shirt. Nieznajomy wpatrywał się we mnie z zaciekawieniem ... i zdaje
się-podziwem.
-Yyy ... To
chyba nie twoja sprawa-odburknęłam.Blondyn tak
samo jak Harry,uśmiechając się ukazywał słodkie dołeczki.
-Masz rację
nie moja-podszedł do mnie i schował dłonie w kieszenie swoich spodni-Ale jestem
nieogarnięty ...-chciał coś powiedzieć,ale mu przerwałam.
-Niesamowite,jak
na to wpadłeś?!-powiedziałam sarkastycznie.
-Jestem
Jace-puścił moją wypowiedź mimo uszu i wyciągnął do mnie rękę.Przez chwilę
stałam bez ruchu,ale po namyśle stwierdziłam,że przecież nawet go nie znam i
nie mogę go osądzać.Podałam mu dłoń i posłałam mu uśmiech.
-Emily-przedstawiłam
się i odruchowo spojrzałam na Hazze. Liczba dziewczyn zebranych obok niego
zamiast zmaleć,zwiększyła się.Przewróciłam oczami i oparłam się o pień jakiegoś
wielkiego drzewa.
-Harry był
kiedyś moim najlepszym przyjacielem-zaczął.Zastanawiałam się dlaczego chce mi
to opowiedzieć.Przecież nawet mnie nie zna-Niestety sława przewróciła mu w
głowie i zapomniał o wszystkich-było mi go żal.W jego oczach malował się ból i
coś czego,nie mogłam rozpoznać.Chciałam coś powiedzieć,ale nie wiedziałam
co.Spuściłam głowę i zamknęłam oczy.Harry nigdy nie opowiadał mi o swoim dawnym
życiu.
-Przykro
mi-tylko na tyle było mnie stać.Jace spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął.
-Niepotrzebnie-zbliżył
się do mnie i oparł tak,że jego ramie stykało się z moim.Trochę się
speszyłam.Moje mięśnie się spięły,a oddech przyśpieszył.Ten chłopak miał coś w
sobie.Jego sposób mówienia.Jego wygląd,a nawet to jak się poruszał,było
niezwykłe.Zapadła cisza.Ani ja,ani on nie mieliśmy zamiaru się odezwać.
Wreszcie fanki się rozeszły,a do mnie i mojego nowego ‘kolegi’przyszedł Harry.Gdy tylko zbliżył się na odpowiednią odległość,wytrzeszczył oczy i zaniemówił.Stał jak sparaliżowany i gapił się na Jace’a.
Wreszcie fanki się rozeszły,a do mnie i mojego nowego ‘kolegi’przyszedł Harry.Gdy tylko zbliżył się na odpowiednią odległość,wytrzeszczył oczy i zaniemówił.Stał jak sparaliżowany i gapił się na Jace’a.
-Jace
Wayland?-podszedł jeszcze bliżej-To na prawdę ty?-wypowiadał słowa bardzo
powoli i każe sprawiało mu bardzo dużo bólu.
-Nie na
niby!-syknął sarkastycznie.Po jego rysach twarzy widziałam,że jest spięty i
zły.No,ale nie dziwię się Harry olał go dla sławy.
-Kupę
czasu-podsumował loczek-Widzę,że już poznałeś moją dziewczynę,Emily-dał duży
nacisk na słowo ‘dziewczynę’.Zmarszczyłam
brwi i teatralnie przewróciłam oczami.

-Dość!-krzyknęłam
pomiędzy nimi i rozłożyłam ręce.Miałam tego wszystkiego serdecznie
dosyć.Przyjechałam tu odpocząć,a nie się stresować.
-Masz rację
... Przepraszam-Harry spuścił głowę i głośno westchnął-Cieszę się,że cię
spotkałem-zwrócił się do Wayland’a.
-Szkoda,że
wcześniej nie chciałeś się spotkać!-odwrócił się i ruszył w stronę parku.Nagle
zatrzymał się i spojrzał na mnie-Do zobaczenia Emilio-pomachał mi i zniknął za
drzewami. Styles stał bez ruchu i patrzył w nicość.Niepewnie położyłam dłoń na
jego ramieniu i spojrzałam w jego oczy.Zobaczyłam w nich zdziwienie i
ból.Widziałam,że cierpiał.
-Harry?
-W
porządku-przytulił mnie i pocałował w czoło-Chodźmy już do domu.Mama na pewno
zrobiła obiad-pokiwałam twierdząco głową i ruszyłam za zielonookim.Było mi go
szkoda.Sama nie wiedziałam jak to jest stracić przyjaciela,ale po części go
rozumiałam.Całą drogę szliśmy w ciszy.Nie chciałam nic mówić,żeby bardziej nie
zdołować Hazzy.
Gdy tylko weszliśmy do domu Styles poszedł
do swojego pokoju,a ja zostałam z jego mamą.Nie wiedziałam dokładnie co mam
mówić,ale rozmowa sama się rozwinęła.Słowa wypływały ze mnie jak
potokiem.Opowiedziałam jej o sobie tak dużo,że znała mnie prawie na wylot.
-Harry dziś
spotkał Jace’a-sama nie wiem czemu to powiedziałam.Po prostu myślałam,że tak
będzie lepiej.
-To dlatego
zamknął się w pokoju-powiedziała Anne.Właśnie stawiała talerze na stole.
-Tak-mruknęłam
i oparłam się o blat-Wiem,że kiedyś byli przyjaciółmi i,że to Harry zawinił,ale
myślę,że ich relację mogą się odbudować-kobieta podniosła na mnie wzrok i
opadła na krzesło.
-Bardzo bym
tego chciała.Jace jest miłym chłopakiem,ale też bardzo pamiętliwym-ponownie
wstała i postawiła już ostatnie naczynie-Może dzięki tobie znów będą
przyjaciółmi-nie wiedziałam co miała na myśli mówiąc ‘dzięki tobie’,ale mimowolnie pokiwałam głową i pobiegłam na
górę.Delikatnie uchyliłam drzwi i weszłam do pokoju Harr’ego. Chłopak leżał na
łóżku.Był odwrócony do mnie tyłem.Po cichu podeszłam do niego i położyłam się
prawie,że na nim.Pocałowałam go w szyję i masowałam jego ramię.Loczek spiął
wszystkie mięśnie i podniósł głowę.
-Chodź na
obiad-powiedziałam błagalnie.
-Nie mam
ochoty-odwrócił się do mnie i spojrzał w moje oczy.Chciałam go pocieszyć,ale
nie umiałam.Nigdy nie byłam w takim czymś dobra.
-Harry ...
–zaczerpnęłam powietrza-Wiem,że Jace był twoim najlepszym przyjacielem,ale
zamiast się zadręczać powinieneś coś zrobić i sprawić,żeby znów ci
zaufał!-skwitowałam i położyłam głowę na jego piersi.
-On mnie
nienawidzi-zamknął oczy i pogłaskał mnie po głowie.
-Nie
prawda.Rozmawiałam z nim.Brakuje mu ciebie,ale boi się,że znów będzie to
samo.Wyjedziesz do Londynu i zapomnisz o nim-mój głos był bardzo ostry,aż sama
się sobie dziwiłam.
-Okej.Koniec
tego tematu-odetchnął-Co mamy na obiad?
-Spaghetti-odparłam
i wbiłam się w jego usta.Na początku w ogóle nie odwzajemniał pocałunku,ale
potem wręcz przeciwnie.Całował natarczywie i zachłannie.Oderwałam się od niego
i zagryzłam wargę.Pociągnęłam go za rękę i zbiegłam do jadalni.Przy stole
siedziała Anne i najwyraźniej czekała na nas.
-A gdzie
tata?-zapytał Harry siadając na przeciwko mamy.
-Będzie
bardzo późno-kobieta uśmiechnęła się i nałożyła sobie posiłek.Cały czas
siedzieliśmy w ciszy i zajadaliśmy się przygotowanym daniem.Muszę przyznać,że
Anne bardzo dobrze gotuje.Spaghetti było pyszne.Każdy zerkał na siebie i
zapewne myślał,co myśli druga osoba.
-Na ile
przyjechaliście?-zapytała kobieta z zaskoczenia.Spojrzałam na Styles’a i
przełknęłam ostatnią porcję.
-Tylko na parę
dni-skwitował loczek i odłożył sztućca.Pomiędzy nami zaczęło wzrastać
napięcie.Nie wiem dlaczego,ale właśnie tak się działo.
-Rozumiem-czarnula
zaczerpnęła powietrza i znów zaszczyciła nas pytaniem-Od jak dawna jesteście
razem?-wytrzeszczyłam oczy i przełknęłam ślinę.Nigdy nie lubiłam takich
tematów.Przyprawiały mnie w zakłopotanie.Otworzyłam usta i już
chciałam odpowiedzieć,ale Harry mnie uprzedził.
-Niedawno
się poznaliśmy.A co to za przesłuchanie?-zielonooki był oburzony.
-Żadne
przesłuchanie,ja tylko zapytałam ... Synku jesteś przewrażliwiony-razem z Anne
wybuchnęłyśmy śmiechem. Hazza patrzał na nas jak na głupie i złożył dłonie na
piersi.
-Oj,nie
obrażaj się tak-szturchnęłam go w ramię i znów wróciłam do wyśmiewania mojego
chłopaka.W końcu loczek pękł i dołączył do nas.Cały dom pogrążony był w
chichotach.
~*~
Siedzieliśmy z Harry’m w pokoju i gadaliśmy o wszystkim i o niczym.Uwielbiałam takie pogaduszki.Nagle mój telefon wydał z siebie charakterystyczny dźwięk.Podniosłam go z podłogi i spojrzałam na wyświetlacz.Ku mojemu zdziwieniu nie dzwonił do mnie ani ojciec,ani matka,tylko Alan.
-Halo-powiedziałam zaspanym głosem.Mimo,że była dopiero 21:00,chciało mi się spać.
~*~
Siedzieliśmy z Harry’m w pokoju i gadaliśmy o wszystkim i o niczym.Uwielbiałam takie pogaduszki.Nagle mój telefon wydał z siebie charakterystyczny dźwięk.Podniosłam go z podłogi i spojrzałam na wyświetlacz.Ku mojemu zdziwieniu nie dzwonił do mnie ani ojciec,ani matka,tylko Alan.
-Halo-powiedziałam zaspanym głosem.Mimo,że była dopiero 21:00,chciało mi się spać.
-No
wreszcie!-odetchnął z ulgą-Boże,dziewczyno,gdzie ty się podziewasz?!-z tego
wszystkiego całkiem zapomniałam mu powiedzieć,że wybierałam się z Harry’m na
małe wakacje.Na pewno bardzo się martwił.Alan jest moim najlepszym
przyjacielem i zawsze,gdy znikałam nawet na jeden dzień,latał jak głupi i
zadręczał się,że coś mi się stało.
-Alan,spokojnie.Jestem
ze Styles’em.Niedługo wrócę-mruknęłam do słuchawki i opadłam na łóżko obok
loczka.Chłopak przyglądał mi się uważnie i próbował rozszyfrować co się
dzieje.Pokazałam mu zęby,a on jednym ruchem powalił mnie na poduszki.Głośno się
zaśmiałam i z powrotem podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Styles’em!-wrzasnął-Gdzie?
-W jego
rodzinnych stronach-nie chciałam mu dokładnie mówić,gdzie przebywam-Uspokój się
trochę!-rozkazałam.
-Uspokój?!-powiedział
sarkastycznie-Ty wiesz,co ja tu przeżywałem?!-moje serce się ścisnęło,a w
głowie zakręciło.Przez chwilę myślałam,że zwymiotuję.
-Przepraszam-syknęłam-Niedługo
wrócę,a teraz niestety muszę kończyć.Do zobaczenia za parę dni-pożegnałam się i
rzuciłam iPhonem o poduszki.Harry gapił się na mnie z kamiennym wyrazem
twarzy.Wstrzymałam powietrze i złapałam go za nadgarstki.
-Idę wziąć
prysznic-mruknęłam i wstałam z materaca.Styles zrobił to samo i pomaszerował do
swojej walizki.Przyglądałam mu się ze zmarszczonym czołem.Gdy to
zauważył,rzucił mi moją piżamę i pociągnął w stronę łazienki.Zamknął za nami
drzwi i odkręcił kurek.Woda wlewała się do wielkiej wanny.Na samej górze
powstała puszysta piana.Hazza ściągnął z siebie T-shirt,a potem spodnie.Stanął
przede mną w samych bokserkach i zmierzył mnie wzrokiem.
-A co z
tobą?Przyrosłaś do ziemi?-oczywiście w takiej sytuacji zachciało mu się
dowcipkować.Nie wiedziałam co mam zrobić.Wstydziłam się jego.Wiem,że to może
mało prawdopodobne,bo przecież pracowałam jako striptizerka,ale tak właśnie
było.Nie miałam odwagi,żeby stanąć przed nim nago.Loczek podszedł do mnie i
spojrzał w moje oczy.Chwycił moją twarz w swoje duże i szorstkie dłonie.Przez
chwilę wpatrywaliśmy się w swoje
tęczówki.
-Pomogę
ci-zaproponował i jednym ruchem pozbył się mojej bokserki.Następnie zdjął mi
spodnie tak,że teraz stałam przed nim w samej bieliźnie-Wstydzisz się
mnie?-pokiwałam niepewnie głową i spuściłam wzrok-Przepraszam,nie powinienem...
-Oj,zamknij
się i zrób to wreszcie-syknęłam i zamknęłam oczy.Przez chwilę nic się nie
działo.Harry niepewnie podszedł do mnie i odpiął zapięcie mojego stanika.Zdjął
mi go i chwycił za sznureczek moich majtek.Zanim się obejrzałam,stałam już
całkiem naga.Skuliłam się i wpatrywałam w ziemie.Styles chwycił mnie za ramiona
i zaprowadził do wanny.Powoli weszłam do niej i zatopiłam się w
cieczy.Zielonooki zdjął swoje bokserki i dołączył do mnie.Czułam jak moje
policzki płoną,ze wstydu.Szczerze mówiąc,jeszcze nigdy nie stałam przed
chłopakiem w pełnej okazałości,a co najlepsze nigdy nie widziałam nagiego
mężczyzny.
-Dlaczego?-zapytał
w końcu.
-Co?-otworzyłam
oczy i spojrzałam na niego.
-Dlaczego
się mnie wstydzisz?-westchnęłam i zakryłam twarz w dłoniach.
-To dla mnie
nowe doświadczenie-nie wiedziałam jak mam to nazwać.Po prostu to wszystko było
dla mnie nowe i do tej właśnie chwili tajemnicze-Jeszcze nigdy nie pokazałam
chłopakowi swojego ciała ... Do końca-dodałam szybko-Jesteś pierwszy.
-Na
prawdę?-był wyraźnie zaskoczony-To znaczy,bardzo się cieszę-zbliżył się do mnie
i złożył pocałunek na moich ustach-Jesteś taka piękna-wyszeptał i zatopił twarz
w moich włosach.
-I kto to
mówi-zaśmiałam się i dźgnęłam go łokciem-Największy przystojniak,jaki chodzi po
tej ziemi.Masz miliony fanek,które aż rozbierają cię wzrokiem.Każda o tobie
marzy...
-Ale nie
każda mnie ma.Tylko ta jedyna skradła moje serce-dokończył za mnie i znów mnie
pocałował.
-A która
została tą szczęściarą?-lubiłam się z nim droczyć.Spojrzał na mnie spode łba i
wbił mi palec pomiędzy żebra.Gwałtownie podskoczyłam.Po raz kolejny wybuchnęłam
niepohamowanym śmiechem.
-Właśnie z
nią siedzę w wannie-powiedział i uniósł głowę.
-Ach,dziewczyna
ma wielkiego pecha-widziałam zaskoczenie na jego twarzy.
-Do
prawdy-przysunął się do mnie i chwycił mnie za dłonie.
-Tak-powiedziałam
stanowczo.Nie wiedziałam co chce zrobić.Chłopak przywarł do moich warg i oplótł
mnie swoimi rękoma.Rozchyliłam usta i zatopiłam dłonie w jego lokach.Nasze
języki plątały się na zmianę.Harry zaczął całować przestrzeń pomiędzy moim
piersiami.Gdy poczułam,że przygryza mojego sutka,głośno jęknęłam i pociągnęłam
go za włosy.Jego twarz zrównała się z moją.
-Dalej tak
sądzisz?-wymamrotał błądząc ręką po moim rozgrzanym ciele.
-Tylko
troszkę-cmoknęłam go w nosek i wyskoczyłam z wanny.Wytarłam się ręcznikiem i
nałożyłam piżamę.Nie czekając na Styles’a poszłam do naszego pokoju i położyłam
się na łóżku.Oczywiście bardzo szybko odpłynęłam.Potem tylko poczułam jak
materac ugina się pod czyimś ciężarem.Domyśliłam się,że to Harry.Delikatnie
pocałował mnie w policzek i położył obok.Oplótł mnie rękoma i szepną krótkie
słowa ‘Kocham cię’.
Hej.Przepraszam,że ten rozdział jest tak późno,ale miałam wielkie problemy z internetem..:(Ale wreszcie jest! I co wy na ten rozdział ?
Rosdzial super i dlugi. Awwww <3 Harry jest slodki.
OdpowiedzUsuńMartusia
Kocham cię <3 piękny rozdział ;3
OdpowiedzUsuń