niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 5 ♥


   
Oczami wypatrywałam Styles'a,ale nigdzie go nie widziałam.Chciałam zapytać chłopców gdzie jest,ale nie musiałam.Loczek wyłonił się z kuchni i powoli podchodząc,przytulił mnie do siebie.Odepchnęłam go lekko.Właściwe to nie wiem dlaczego,ale to było odruchowe.
-Nic mi nie jest,a kleisz się do mnie jakbym miała za chwilę umrzeć.-skitowałam siadając na kanapie obok Lou.
-Umm...Przepraszam.-był zaskoczony,a zarazem smutny.
-Boże ! Chłopie nie znasz się na żartach.-wybuchłam nagle,a reszta domowników zaczęła się śmiać.Oczywiście dołączyłam do nich.
-Ha,ha ...Bardzo śmieszne.-powiedział sarkastycznie.Podbiegł do mnie i przełożył przez ramie.Zaczęłam okładać go pięściami po plecach i drzeć się na cały dom.Chłopak wyniósł mnie na podwórko za domem i postawił na trawie.Nie widziałam w tym nic sensownego.Chciałam wrócić do pomieszczenia,ale ten mi nie dał.Spojrzał na mnie tymi swoimi zielonymi oczami i delikatnie musnął moje usta.Nagle włączyły się spryskiwacze.Miałam zamiar pobiec do domu,ale Hazz mnie zatrzymał.Kątem oka zobaczyłam,że przygłupy nas obserwują.Uśmiechnęłam się do chłopaka i wbiłam się w jego wargi.         
Staliśmy tam,cali mokrzy,ale nie za bardzo nas to obchodziło.Z Harry'm czułam się taka bezpieczna.Nic mi nie zagrażało.Byłam świadoma tego,że on jest gwiazdą,a ja tylko szarą myszką,ale chyba każdy zasługuje na odrobinę szczęścia.Teraz nie tylko mam wspaniałych przyjaciół,ale i niesamowitego chłopaka,którego kocham. Jeszcze wczoraj rano nie powiedziałabym tego magicznego słowa,ale to się zmieniło.Nie wstydzę się wyznać moje uczucia.Już nie muszę się martwić,że moje życie będzie bezbarwne i pozbawione ukochanej osoby.Teraz mam Harolda.
-Może gdzieś pójdziemy ?-zapytał.
-Dobrze,tylko się przebiorę.-zamyśliłam się na chwilę.-Emm...Zawieziesz mnie do domu ?-spojrzałam na niego niepewnie.

-Oczywiście.-pobiegł do swojego pokoju po klucze i ruszyliśmy do mnie.Gdy tylko dotarliśmy na miejsce,pobiegłam do domu i przebrałam się w coś suchego.Miałam już wychodzić,ale przed drzwiami zatrzymała mnie mama.
-Mogę chociaż wiedzieć gdzie idziesz. ?-zapytała, przeszywając mnie wzrokiem.
-Wychodzę z chłopakiem.-wyciągnęłam rękę w stronę klamki,ale ta złapała mnie za dłoń.
-Emily ! Znów chcesz przez to przechodzić -spuściłam wzrok.Już o tym wszystkim zapomniałam,ale właśnie w tym momencie wszystkie wspomnienia wróciły.Jedna łza spłynęła po moim policzku,którą błyskawicznie wytarłam.Serce biło mi tak szybko,musiałam usiąść.Nacisnęłam na klamkę i wyszłam.Na odchodnym krzyknęłam tylko - Wrócę późno,nie czekaj na mnie- i wsiadłam do samochodu.Zapięłam pasy i w ciszy wpatrywałam się w ulicę.
-Coś się stało ?-usłyszałam głos loczka.
-Nie.-skłamałam.
-Przecież widzę.
-Kurwa,przecież mówię,że nic mi nie jest.-wykrzyknęłam.Szybko tego pożałowałam.-Harry...Ja przepraszam.Mała sprzeczka z mamą.-zaczęłam się tłumaczyć.-Na prawdę nie chciałam.
-Nic się nie stało.-odetchnęłam i pocałowałam go w policzek.Chciałam jakoś zmienić temat.-Gdzie mnie zabierasz ?-byłam tego bardzo ciekawa.
-Zobaczysz-zrobił słodką minę i powrócił do kierowania pojazdem.

    Harry zatrzymał samochód na jakimś odludziu.Wszędzie drzewa i woda.Jeszcze nigdy nie widziałam tego miejsca.Tam było przepięknie.Usiedliśmy na wzgórzu i wpatrywaliśmy się w wschód słońca.Te kolory były nieziemskie.  



Mogłabym tam siedzieć przez całe dnie.
-Zawsze gdy jestem smutny to tu przyjeżdżam i siedzę do póki mi nie przejdzie.-zaczął nagle.

-Tu jest ślicznie.-zachwycałam się.-Jeszcze nigdy nie widziałam takich widoków.-obróciłam głowę w jego stronę.
-Mogę się ciebie o coś zapytać ?-widziałam,że jest spięty.
-Wal.-zaśmiałam się.Udało mi się wywołać uśmiech na jego twarzy.
-Dlaczego nigdy nie próbowałaś spełniać swoich marzeń? Pracowałaś jako striptizerka chociaż wiem,że wcale tego nie lubiłaś.-trochę mnie zaskoczył tym pytaniem,ale nie chciałam nic przed nim ukrywać.
-Moim marzeniem zawsze był taniec.Miałam iść do szkoły tanecznej,ale po rozwodzie moich rodziców wszystko się posypało.Zbuntowałam się przeciwko matce.Zadawałam się z bandziorami miałam nałogi i podjęłam się właśnie tej wstrętnej pracy.Nigdy nie lubiłam swojego ciała,ale nie miałam też problemów z pokazywaniem go innym.Po jakimś czasie zaprzyjaźniłam się z Alanem.Zaczęłam spotykać się Vanessą i Sarą.Dużo mi pomogli.Przestałam tak ćpać i pić,ale nie zrezygnowałam z tego.No i tak mijały lata,aż pojawiłeś się ty i pomogłeś mi przejrzeć na oczy.-słuchał z taką uwagą,że nawet nie zauważył kiedy skończyłam.
-I co masz zamiar dalej robić ?-nabrałam trochę powietrza.

-Dalej..-powtórzyłam.-Nie wiem,ale bardzo bym chciała zrealizować moje marzenie.Może pójdę do jakieś szkoły nauczę się tańczyć jak profesjonalistka i powystępuję trochę na scenie.-na prawdę nie wiedziałam,co będę robiła w przyszłości,ale byłam pewna,że się nie poddam.
-Rozumiem.-przytakiwał.
-Dobra,koniec o mnie teraz ty coś opowiadaj.-uśmiechnęłam się.
-Co tu dużo mówić...Hym... No to zacznijmy od tego,że moi rodzice tak samo jak i twoi rozwiedli się.Mam starszą siostrę Gemme. Od dziecka uwielbiałem śpiewać.Więc spróbowałem swoich sił w  X-Factor.Louis,Zayn,Liam i Niall też chcieli zobaczyć na co ich stać.Przechodziliśmy do poszczególnych etapów aż w pewnym momencie Simon zrobił z nas zespół... No i wiesz trala-lala ... A teraz jesteśmy sławni.-wzruszył ramionami.
-Fajnie to skróciłeś-zaśmiałam się.-Jestem z ciebie dumna.-skitowałam.
-Dziękuję.-zaśmiał się i delikatnie ukłonił.
-Coś ci powiem,ale nie obraź się...-pokiwał głową.-Parę razy wasz zespół obił mi się o uszy i zawasze mówiłam,że jesteście tylko bandą szczeniaków śpiewających dla kasy.-zrobiłam smutną minę.-Teraz wiem,że tworzycie tą muzykę z czystego serca.Po prostu to kochacie.
-Dokładnie tak.-przytaknął.-Ale wiesz co...Szczeniaki?! -wybuchnęłam śmiechem,a on zaraz za mną.
-Sorki.-wydukałam i patrząc na widok wtuliłam się w Style'sa.

 
      Weszliśmy do jego willi i na samym progu przywitał mnie Niall.

-Kupiliście coś do jedzenia ?-zrobiłam  wielkie oczy.
-Nie-nie wiedziałam o co mu chodziło,przecież w lodówce ma całą masę żarcia.

-No to pa. -posmutniał i poszedł na górę.
-O co mu chodziło ?-zwróciłam się do Liam'a.
-Horan kocha jeść.Musieliśmy zamknąć lodówkę na kłódkę,żeby nam nie wyjadał.-nie mogłam powstrzymać śmiechu.
Ten chłopak jest aż takim głodomorem,a przecież wcale nie tyje.Chyba będę musiała z nim pogadać,bo mi też by się takie coś przydało.Nie mogę nawet o trochę przesadzić z objadaniem się,bo zaraz przybieram na wadze.Gdy tylko Harry pojawił się w salonie wypaliłam.
-Kochanie,muszę już wracać.
-O nie ! Jest już późno nigdzie cię nie puszczę.-zaprotestował.
-To mnie zawieziesz.
-Nic Ci się nie stanie jak dziś prześpisz się u nas.-chciałam mu się sprzeciwić,ale ten zrobił takie słodkie oczka,że mu uległam.
-No dobrze,ale to jeden,jedyny raz.-pogroziłam mu palcem.Pokiwał głową i zaprowadził mnie do swojego pokoju.Wyjął ze swojej szafki jakąś podkoszulkę i pokazał gdzie jest łazienka.Wzięłam szybki prysznic i ubrałam koszulkę.Miała idealną długość,akurat za pośladki.Chwyciłam moje ubrania i wróciłam do pokoju.Harry rozkładał kanapę.
-Co robisz ?-byłam nadzwyczaj wesoła.
-Ty śpisz na moim łóżku,a ja na kanapie.-podniósł na mnie wzrok.-Wow...-jego oczy się powiększyły.
-Nigdy nie widziałeś dziewczyny w podkoszulce i majtkach?-zarumienił się.-I nie ma mowy...Możemy spać razem.No chyba,że nie chcesz-wzruszyłam ramionami.
-Chcę,chcę.-wyrwał się.Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.-To ja lecę się umyć.
Nie chciało mi się czekać na loczka,ułożyłam się wygodnie na łóżku i obróciłam plecami do drzwi.Już prawie zasnęłam,gdy usłyszałam jego aksamitny i spokojny głos.
-Śpisz.?
-Yhym.-wymruczałam.O nic już nie pytał tylko pocałował mnie w czoło i wtulił się we mnie.Ostatni raz się uśmiechnęłam i odpłynęłam do krainy snów.


____________
Hey... No i jest 5. Co prawda nie miał on być dziś,ale jakoś miałam natchnienie i napisałam troszeczkę...I jak wam się podoba ? Komentujcie.

1 komentarz: